Zwiastun burzy
O fabule Wojen Wikingów pisałam Wam już przy okazji recenzowania pierwszego tomu serii, a mianowicie Ostatniego Królestwa Bernarda Cornwella (KLIK). Nie chcę się powtarzać, a tym bardziej zdradzać szczegóły z drugiego tomu, które popsułyby przyjemność czytania osobom nieznającym tego cyklu. Zainteresowanych opisem fabuły odsyłam do mojego tekstu lub noty wydawnictwa Otwartego z okładki, moja dzisiejsza opinia będzie więc pozbawiona wszelkich spoilerów i spokojnie możecie czytać dalej ;)
Zwiastun Burzy, podobnie jak część pierwsza, nie trafi do każdego czytelnika. Trzeba lubić taki klimat. Atmosferę nasączoną zapachem walki, krukami latającymi nad ciałami poległych, odgłosy toporów uderzających o tarcze. Z pewnością nie każdemu czytelnikowi przypadnie do gustu 300 stron opisu zbliżającej się wojny, w tym jak Duńczycy plądrują ziemię Wessexu, zabijają i gwałcą, oraz ponad 100 stron opisu samej walki. Zwiastun burzy jest pełen niemocy i zwątpienia Sasów, którzy każdego dnia tracą nadzieję na odzyskanie utraconego królestwa. To obraz wygnanego króla, który całe dnie spędza na kolanach modląc się do Boga.
Opowieść Bernarda Cornwella wydaje się tak spokojna, tak melancholijna, pleciona w sentymentalny wręcz sposób. Główny bohater Uhtred w tym tomie powoli odnajduje swoje miejsce, w końcu decyduje komu odda swój miecz, choć wgłębi nadal ma wątpliwości. To jeden z moich ulubionych bohaterów w literaturze w ogóle i choć zawsze jestem surowa dla postaci, które ciągle zmieniają obiekt swoich uczuć, w tym wypadku jakoś potrafię na to przymknąć oko. Po prostu cała historia i wszechobecna wojna tak bardzo mnie pochłonęła, że ciężko było mi zwracać uwagę na miłostki Uthreda i jego relacje z kobietami. Chociaż Brida zawsze będzie moją ulubienicą, jakoś zdołałam polubić Iseult. W powieści było jej znacznie więcej niż w serialowej wersji, tym samym łatwiej było mi zrozumieć postępowanie Uhtreda i zaakceptować kobietę.
Podobnie jak Iseult, Sveinowi z Białego Konia także poświęcono więcej miejsca. Jego opis wywołał na mnie duże wrażenie. Zestawiony z serialową charakteryzacją aktora był naprawdę przerażający. Svein jest dla mnie o wiele ciekawszą postacią niż Guthrum Nieszczęśliwy, który zbyt bardzo obawia się przegranej i jego przydomek doskonale oddaje jak bardzo nieprzychylni są mu bogowie.
Zwiastun burzy zawiera wiele świetnych momentów, które utwierdzają mnie w przekonaniu, że w przyszłości na pewno będę wracała do tej historii. To opowieść o rozdarciu między byciem Sasem z krwi a staniem się Duńczykiem w dzieciństwie z braku innego wyboru. To walka między chrześcijańskim Bogiem a bogami, w których wierzą wikingowie. To poświecenie w imię ojczyzny, a żeby odnieść zwycięstwo, trzeba być przygotowanym na straty. Wiecie, że ciężko pisać o tym, co ma dla nas duże znaczenie, a drugi tom Wojen Wikingów jest dla mnie kolejnym arcydziełem spod pióra Cornwella. Nie mogę doczekać się trzeciej części!
Zwiastun burzy (Wojny wikingów #2) - Bernard Cornwell, 540str., Wydawnictwo Otwarte
Za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego serdecznie dziękuję Wydawnictwu Otwartemu!
Chociaż to raczej lektura nie dla mnie, to te miłostki Uthreda mnie intrygują 😉
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPierwsza część jest na liście książek do których zajrzę :)
OdpowiedzUsuń