Żona bankiera
Zdecydowanie się na lekturę Żony bankiera było dla mnie pewnego rodzaju postąpieniem krok naprzód. Dlaczego? Otóż moje gusta czytelnicze są jasno skategoryzowane i muszę przyznać, że niestety dość niechętnie podchodzę do nowych gatunków literackich, z którymi wcześniej niespecjalnie miałam do czynienia.
Tak więc, w swoim mniemaniu zasługuję na pochwałę, bo Żona bankiera jest thrillerem, który jako główny temat obiera świat pozbawiony skrupułów moralnych. Świat, w którym wydawałoby się, że żadne granice nie istnieją.
Annabel, młoda wdowa, zdruzgotana śmiercią męża, dowiaduje się kolejnych faktó z przeszłości mężczyzny, o których nie miała pojęcia. Na jaw wychodzi świat globalnej finansjery, w który zamieszany był jej mąż. A to dopiero wierzchołek góry lodowej.
Marina, mimo narzeczeństwa, nie potrafi powstrzymać się od pracy dziennikarki, co obiecała swojemu przyszłemu mężowi, Grantowi, i teściowi, kandydującemu na prezydenta. Jej przyjaciel zostawił jej niebezpieczne śledztwo, przez które Marina znajdzie się na celowniku.
Fabuła sama w sobie była bardzo ciekawa, umiejętnie i wciągająco poprowadzona. Cristina Alger, przeplatając dwa punkty widzenia, Annabel i Mariny, a pod koniec dodając też trzecią kobiecą perspektywę, stworzyła dobrze zgraną akcję, która po nierównym początku, nabrała tempa i gdy TO COŚ "zaskoczyło", zaczęłam być ciekawa, czy nasze bohaterki dotrwają do końca tej historii.
Jednak o ile intryga była szalenie intrygująca, o tyle zabrakło mi większej uczuciowości bohaterów, rozwinięcia ich relacji. Przez narrację trzecioosobową, nie miałam praktycznie żadnego wglądu do tego, co dzieje się w ich głowach. A ja jako osóbka, uwielbiająca literaturę piękną i wszelkiego rodzaju romanse, odbierałam tę historię jako taką wypraną z emocji.
Może najlepszym przykładem będzie sytuacja, kiedy jedna z bohaterek spojrzała na innego mężczyznę, z którym nie była związana "z pożądaniem". I to był dla mnie taki moment konsternacji, bo przez całą powieść ona zachowywała się względem niego zupełnie naturalnie, a teraz patrzy "z pożądaniem"? Niestety ta sytuacja nie została wyjaśniona, w sumie wyszło, jakby nigdy nie miała miejsca.
Muszę przyznać, że zakończenie mnie zaskoczyło. Zupełnie nie spodziewałam się, że Cristina Alger chowa w zanadrzu taką bombę! Żona bankiera była interesującym próbowaniem nowych smaków, dla mnie było to coś nowego i cieszę się, że mogłam poszerzyć moje czytelnicze horyzonty ;) Jako laik gatunku, ciężko mi ocenić, czy powieść usatysfakcjonuje bardziej wymagającego czytelnika. Dla mnie z pewnością była to bardzo dobra i ciekawa lektura.
Żona bankiera - Cristina Alger, 416str., Wydawnictwo Zysk i S-ka
Za egzemplarz recenzencki oraz okazane mi zaufanie, serdecznie dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka!
Być może, kiedyś się skuszę. 😊
OdpowiedzUsuńCiekawa recenzja. Chętnie się skuszę na tę książkę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
www.wspolczesnabiblioteka.blogspot.com
Moje klimaty, na pewno sięgnę po tę pozycję :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Fantastic Chapter
Na razie się na nią nie skuszę ;)
OdpowiedzUsuń