"I czuł, że jest zupełnie niewyjątkowy w najlepszy możliwy sposób."

Katherine V uważała, że chłopcy są odrażający 
Katherine X chciała się tylko przyjaźnić
Katherine XVIII rzuciła go drogą mailową
K-19 złamała mu serce *

Każdy dobrze wie, jak bardzo uwielbiam twórczość Greena. Każdy wie, że się zachwycam i nie mogę wyjść z podziwu. I że każdą jego kolejną powieść wydaną w Polsce zaraz po Gwiazd naszych wina brałam w ciemno. Nie wczytywałam się nawet w opis, po prostu szłam do księgarni i kupowałam. No bo, to przecież Green napisał! To musi być dobre! Tak, chyba cholernie dobre, ale na odwrót. Zawiodłam się na panu, panie Green, i to bardzo. 

Gdybym miała określić 19 razy Katherine jednym słowem, powiedziałabym: beznadziejna. Mimo bólu serca, mimo tego, że napisał to jeden z moich ulubionych autorów i mimo że ma taką klimatyczną okładkę. Powiedzenie czegoś innego byłoby oszukiwaniem samego siebie.  

Przeczytałam pierwszą stronę, pierwszy rozdział, po czym zaczęłam drugi i... popatrzyłam na to cudo z politowaniem, a jednocześnie z przerażeniem. I wraz z zagłębianiem się w kolejne strony byłam coraz bardziej załamana. Zaczęłam się zastanawiać po co wydałam tyle kasy, kiedy mogłabym kupić coś o wiele lepszego, a po chwili doszłam do wniosku, że tylko marnuję czas. 

Fabuła może i jest oryginalna, ale nie ma żadnego sensu. Na śmierć zanudziły mnie rozważania Colina i jego durny Teoremat. On nie jest cudownym dzieckiem, on jest kompletnym i nieodwołalnym idiotą. A jeśli jest inteligenty, to w takim razie po świecie chodzi masa debili. Tak, wolę zadawać się z tymi drugimi, niż z naszym głównym bohaterem. Sama do nich należę, więc doskonale się zrozumiemy. 

Jak to u Greena, bohaterowie prezentują sobą paletkę najróżniejszych osobowości, ale... Ha! Niezwykle ciekawa sytuacja - nie wiedziałam, że w obyczajówkach występują marne imitacje kosmitów. Bo to nie są normalni ludzie, to jakieś monstra, które wdarły się do książki i psują ją samą swoją obecnością. Sypiąc żartami, które wcale a wcale nie są śmieszne, a jedynie żenujące. Robiąc z siebie jakichś cholernych cymbałów, posługując się slangiem młodzieżowym. A ja go bardzo nie cierpię, wprost nie znoszę. Wystarczy mi fakt, że mam z nim do czynienia na co dzień. Poza tym niektóre odzywki bohaterów, wyłączając przekleństwa (sama nadużywam pewnego słówka), były po prostu chamskie i niesmaczne.    

Ogólnie wszystko co znajdziemy w tej powieści wydaje się takie strasznie groteskowe. Wyolbrzymione i naiwne. Cały świat przedstawiony był jakiś taki mocno wydumany, aż przesadzony. Wiem, że książka prawdopodobnie planowana była jako ta do poczytania, odprężenia się, żeby było lekko i szybko, ale najwyraźniej nie wyszło. 

Ja naprawdę nie wymagam, aby wszystkie książki danego autora były jednakowo genialne, ale pasowałoby zachować jakiśkolwiek poziom... Gdyby na okładce nie napisano wielkimi literami, że to książka rzeczywiście autorstwa Johna Greena to bym nie uwierzyła. Zwyczajnie osobę, która by tak stwierdziła, bym wyśmiała. Serio. Przeczytajcie sobie lepiej Gwiazd naszych wina, Szukając Alaski, czy Papierowe miasta, a 19 razy Katherine... Nie będę odradzać, bo i tak zrobicie jak chcecie, zwłaszcza, że powieść zbiera pozytywne opinie. 

* pochodzi z okładki

Komentarze

  1. i tak pewnie kiedyś tam przeczytam, bo takie gusta odmienne jak my mamy ostatnio, to mnie się może całkiem spodobać hahah xd

    OdpowiedzUsuń
  2. No nie wierzę... Aż tak źle? O.o Przede mną jeszcze "Szukając Alaski" i "Papierowe miasta", ale tę książkę przeczytam z ciekawości. Miałam nadzieję, że Green utrzyma poziom...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety tak. :( SA polecam z całego serca, pozwala wyruszyć na najwspanialsze poszukiwania na świecie. :>

      Usuń
  3. Ojej, a ja tak czekałam na tę książkę. No, cóż, przeczytam, bo dostanę do recenzji, ale teraz już nie będę tak wyczekiwać paczuszki. Mam bardzo podobne gusta, więc możliwe, ze będę miała podobne odczucia... No, ale może akurat tym razem okaże się inaczej...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, mam nadzieję, że tak, bo ja się straszliwie zawiodłam, a głupio byłoby gdyby się okazało, ze Ty też tyle czekałaś i Ci się nie spodobało. ;<
      A najgorsze jest to, ze to jednak Green napisał...

      Usuń
  4. Przede mną jeszcze "Szukając Alaski", ale nie powiem... zaskoczyłaś mnie. Myślałam, że i tym razem ta książka będzie dobra.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Całkiem możliwe, że ta powieść jest dobra, tylko ja tego nie widzę. ;)

      Usuń
  5. Jestem zaskoczona. Wiele razy wspominałaś, że uwielbiasz Greena. I taki zawód... Szkoda, bo sam pomysł na fabułę wydaje mi się ciekawy. No, nic, ja na razie poluję na "Gwiazd naszych wina", "19 razy Katherine" być może też kiedyś przeczytam, ale to nie jest mój priorytet. Zresztą kto wie, może akurat mnie się spodoba :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja sama siebie też zaskoczyłam. :D Pomysł na fabułę mnie także wydał się na początku interesujący, później stwierdziłam, ze jest idiotyczny. ;P
      GNW koniecznie przeczytaj, przecudowna książka, Szukając Alaski także polecam. ;)

      Usuń
  6. Jeju, Kinga, Ty znasz moje zdanie xD
    Bo ja tak pokochałąm tę książkę i Colina i jego rozważania matematyczne w książce (bo ja matfiz, co nie) i... JAK TO CI SIĘ MOŻE NIE PODOBAĆ?
    No, ale gusta są różne i ja rozumiem, jakoś rozumiem i no nie wiem co powiedzieć więcej.
    A i nadużywam "i" XD
    Pozdrawiam cieplutko :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie... Matma. Chyba nie lubię matmy w książkach. No bo książki to polski, matma to matma. Nie lubię jak mi się te przedmioty łączy. :D:D
      P.c.

      Usuń
  7. W końcu! W końcu, w końcu! W końcu coś mi się bardziej podobało,niż Tobie.
    Bo jak dla mnie ta książka jest sto razy lepsza od "Papierowych miast". Jak dla mnie jest równie dobra, co "GNW". No, "Szukając Alaski" nie pobije, ale i tak...
    ...ta książka jest świetna ^^ Znasz moje zdanie, ale się powtórzę. Bohaterowie-kosmici, choć wiem, że takich ludzi nie znajdę w świecie realnym - wszystkich bardzo polubiłam. A SZCZEGÓLNIE tego debila Colina, który zajmował się tym swoim głupim teorematem. Opisy były idealne, akcja się nie dłużyła, historia była wartościowa i zabawna, a beznadziejne poczucie humoru - po prostu tu pasowało.
    Gusta są różne, wiem, ale myślę, że większości osobom tak książka się spodoba. Jest lekka, dowcipna, przyjemna i można z niej coś wynieść. Ze swojej strony zachęcam ^^
    Pozdrawiam ciepło :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ahaha, tak, nareszcie! :D
      No.. ekhem, ja nie polubiłam nikogo, ale wiem o tym, ze większość osób będzie zachwycona. To ja prawdopodobnie jestem jakaś dziwna i nie dostrzegam uroku 19xK. No trudno. :P
      P.c.

      Usuń
  8. Mamy bardzo podobne gusta do książek i myślałam... ba!, byłam pewna, że ta książka jest świetna, szczególnie po zebraniu tylu pozytywnych recenzji, choćby Topolka. No cóż, już nie będę z takim oczekiwaniem czekać na tę powieść, ale przeczytam z ciekawości (w końcu to Green!). Szkoda tylko, że tak strasznie się na niej zawiodłaś ;-;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Topolek też mnie niebywale zachęcił, zwłaszcza że nasz gust ostatnimi czasy był bardzo podobny, no... dopóki nie przeczytałam 19xK xd

      Usuń
  9. Szkoda, że nie spełniła Twoich oczekiwań. A może ona miała być taka groteskowa i przerysowana? Może faktycznie lepiej zapoznać się z "Szukając Alaski" o "Papierowymi miastami" niż z nią :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miała być, ale niestety nie wyszło. :(
      O wiele lepiej. ;>

      Usuń
  10. Paradoksalnie teraz jestem jeszcze bardziej ciekawa. To pierwsza recenzja tej książki, na jaką trafiłam i troszkę jestem zaskoczona, jednak czyżbym przypadkiem nie wyczuwała jakiejś zabawy Greena? Zobaczymy, jak kiedyś przeczytam. ;-)

    A tak jeszcze co do tamtego posta - wakacyjnie i lekko lubię czytać Chmielewską (te pierwsze książki - Romans wszechczasów, Całe zdanie nieboszczyka). I bardziej kryminalne kryminały. I obyczajówki. Ech, w wakacje świetnie czyta się wszystko, bo jest czas;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To tak zawsze jest. Basia skrytykowała kiedyś w Czytelni Złodziejkę książek, a ja poleciałam i kupiłam. :D
      Za Chmielewską ostatnio się rozglądałam, tylko nie wiedziałam właśnie po co sięgnąć spod jej pióra, więc dziękuję za pomoc. ;)

      Usuń
  11. W sumie, gdy pierwszy raz przeczytałam opis nowej książki Greena, to nie byłam pewna co mam myśleć. Już sam pomysł chłopaka, który umawia się jedynie z dziewczynami o imieniu Katherine wydawał mi się jakiś... nie do końca trafiony? A jednak myśl tą szybko wyparła inna, podpowiadająca, że to przecież Green, więc jakoś się obroni. Teraz dalej nie wiem, co sądzić, jednak jeśli będę miała okazję, pewnie przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najlepiej przekonać się na własnej skórze, a nóż Ci się spodoba. :)

      Usuń
  12. No proszę. Wszyscy czytają Greena, wielki boom, filmy, książki, cuda, a jednak nie wszystko aż takie wspaniałe. Chyba wreszcie muszę się za niego zabrać i przekonać na własnej skórze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na sam początek polecam gwiazd naszych wina. :)
      Gdybym nie przeczytała 19xK to nadal byłbym przekonana, że green nie potrafi napisać złej książki. A tu się okazuje, ze świetnie to umie zrobić...

      Usuń
  13. Nie wierzę :O
    :O :O :O :O

    I tak ją przeczytam, ale... Jeśli Tobie nie spodobała się książka Greena to coś musi być nie tak...

    OdpowiedzUsuń
  14. Ojej, ale i tak przeczytam. Tak jak mówisz :))
    Ciekawa jestem swojej reakcji...
    Zapraszam do siebie na konkurs.

    OdpowiedzUsuń
  15. Ha, faciowi uderzyła sodówka do głowy po ekranizacji "Gwiazd naszych wina". Dlaczego się nie dziwię?
    http://zakurzone-stronice.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  16. Mimo twojej recenzji i tak jestem optymistycznie nastawiona do tej powieści, tym bardziej, że czeka na półce :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Gdy na empiku przeczytałam opis '19 razy Katherine' byłam zachwycona i przekonana, że to jest coś właśnie dla mnie, jednak teraz po przeczytaniu twojej recenzji jakoś tak uciekły ze mnie pozytywne odczucia co do tej książki. Ale i tak sięgnę, żeby się przekonać sama :) Pozdrawiam cieplutko i w wolnej chwili zapraszam do mnie :) ksiazkowa-przystan.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Popieram, przekonaj się sama, a nóż będziesz zachwycona. ;)

      Usuń
  18. Hm... już nie wiem, czy zabrać się za tę książkę. Ciekawość nadal mnie zżera, bo, wiadomo - Green, ale... pomyślę. Kurczę, naprawdę liczyłam, że ta książka będzie świetna!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może dla Ciebie się taka okazać, więc moim zdaniem warto to sprawdzić. ;D

      Usuń
  19. Odpowiedzi
    1. A czytałeś/aś inne powieści Greena? Jeśli nie, to radzę zacząć od Gwiazd naszych wina. ;)

      Usuń
  20. Uwielbiam takie szczere recenzje ;) I cenię Twoją odwagę, by napisać parę gorzkich słów o czymś, co kochają tłumy. Każdy autor ma gorsze momenty i widocznie "19 razy Katherine" jest jednym z nich. Powiem Ci, że ja po przeczytaniu GNW nie miałam ochoty na kolejne książki Greena, mimo, że mi się podobało. Dla mnie zostanie autorem jednego hitu.
    PS. Dziekuję za odwiedziny na blogu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oo, dziękuję ślicznie. Szczerość w recenzjach jest najważniejsza. :>
      GNW rzeczywiście jest najlepsza spośród powieści Greena, ale Szukając Alaski też zasługuje na uwagę. Pomyśl proszę nad nią, warto przeczytać. Piękna książka o poszukiwaniu samego siebie. ;)
      PS. Nie ma za co. Ostatnio szaleję i przeglądam kolejno wszystkie blogi jakie tylko się da, szukam sobie czegoś ciekawego, i u Ciebie akurat się zatrzymałam. :))
      pozdrawiam ciepło.

      Usuń

Prześlij komentarz

Drogi czytelniku!
Skoro tu dotarłeś, to znaczy (mam nadzieję), że przeczytałeś post powyżej i wiesz co komentujesz. Będzie mi bardzo miło jeśli co do treści komentarza trochę się wysilisz, bo na każdy z nich odpowiadam. Wszelkiego rodzaju dyskusje są bardzo mile widziane. :)
Twojego bloga także odwiedzę i jeśli przypadnie mi do gustu – pozostawię po sobie ślad.
Jeśli masz do mnie jakieś pytanie, to śmiało pytaj.
Kontakt: kinga.godowska@vp.pl
Dziękuję za wszystkie komentarze!