Legenda o ptaku...
"Pewna legenda opowiada o ptaku, który śpiewa jedynie raz w życiu, piękniej niż jakiekolwiek stworzenie na ziemi. Z chwilą gdy opuści rodzinne gniazdo, zaczyna szukać ciernistego drzewa i nie spocznie, dopóki go nie znajdzie.
A wtedy, wyśpiewując pośród okrutnych gałęzi, nadziewa się na najdłuższy, najostrzejszy cierń. Konając, wznosi się ponad swój ból, żeby prześcignąć w radosnym trelu słowika i skowronka. Jedną, najświetniejszą pieśnią, za cenę życia. Cały świat zamiera, aby go wysłuchać, uśmiecha się nawet Bóg w niebie. Bo to, co najlepsze, trzeba okupić ogromnym cierpieniem... Przynajmniej tak głosi legenda."
![]() |
"Skradliśmy to, co zaślubiliśmy Bogu, i oboje musieliśmy zapłacić." |
Pierwsze co pomyślałam po przeczytaniu Ptaków ciernistych krzewów to to, że wiele bym dała za magiczne nożyczki. Takie tylko do literatury, żebym mogła nimi wyciąć wszystkie niedoskonałości tej powieści i pewne niesmaczne sytuacje, które pewnie w jakiejś innej książce by pasowały, ale tutaj zwyczajnie okazały się nie na miejscu. Usunęłabym jedno brzydkie zdanie, które mnie niezwykle oburzyło, ale to może wynikać z faktu, że ostatnio stałam się bardzo religijną osobą.
Jak już uporałabym się z tym wszystkim, o czym pisałam wyżej, wtedy mogłabym z czystym sumieniem powiedzieć, że tę powieść lubię.
A tak... cóż, powiem, że... doceniam, naprawdę doceniam ten świetny styl jakim operuje McCullough. Dodam, że jest zgrabny, lekki, może nie oryginalny, ale na pewno kształtujący piękne krajobrazy Australii, charaktery postaci, fabularne wątki i życie na farmie w Droghedzie. A przez to przewijają się różne podróże w różne zakątki świata... Małe i duże domieszki miłości. A każda z nich jest piękna i tak samo skomplikowana, sprawy ciągną się całe lata... Jednak czytelnik już na początku może się domyślić jak to się skończy, tyle że nie ma pewności, musi się upewnić w stu procentach, więc czyta. Czyta dalej. Przechodzi przez Wielką suszę i zbawienne deszcze, przemierza części i kolejne rozdziały...

I uświadamia sobie, że to rzeczywiście strasznie ładna książka. Taka, w której znajduje się swojego ulubionego bohatera, a potem się denerwuje, bo autorka zrobiła z nim coś, na co biedny czytelnik nie wyraził zgody. Dobra, ja nie wyraziłam! Nadal się nie zgadzam! Nie! To niesprawiedliwe!
Potem była bohaterka, a raczej była wcześniej - bo to starsza siostra Dane`a, ale wcześniej jej nie znosiłam, więc później trzeba było się z nią przeprosić i powychodzić razem na scenę, zdjąć buty i napisać jakiś list od czasu do czasu.
Tak więc... polecam! Chociaż takie magiczne nożyczki by się przydały, sprawiłyby, że Ptaki ciernistych krzewów byłyby znacznie lepsze i mogłabym je zacząć lubić, a na razie jedynie doceniam. Tak jak docenia się Prousta, o którym Colleen McCullough wspomina.
Pamiętam jak kiedyś napisałaś/dodałaś zdjęcie na fb, że dostałaś tę książkę w prezencie. Później widziałam ją w świecie książki za 13 zł, chciałam kupić... ale nie wiem, dlaczego tego nie zrobiłam. W każdym razie mam nadzieję, że będę miała okazję przeczytać.
OdpowiedzUsuńAle fajnie, że ktoś w ogóle jeszcze pamięta co pisałam na FB, bo jak na razie ta stronka leży i kwiczy, nawet linków do postów mi się wklejać nie chce. xd
UsuńTaką okazję miałaś! :o No trudno, jednak mam nadzieję, ze kiedyś wypożyczysz z biblioteki i przeczytasz, bo warto. ;))
Jakoś mnie do tej książki nie ciągnie, sama nie wiem czemu.Niby zachwalają, niby i fabuła nie najgorsza... A mimo wszystko jakoś nie mam na nią ochoty. I coś czuję, że te niesmaczne sceny mnie również by zniechęciły. Na razie chyba sobie daruję. Może kiedyś...
OdpowiedzUsuńFabuła jest naprawdę dobra! Trzeba przyznać, że autorka odwaliła kawał dobrej roboty, ale jeśli o mnie chodzi to jakoś mnie ta książka nie porwała za bardzo. ;)
UsuńPomimo niektórych niesmacznych sytuacji, o których wspominasz w recenzji, z chęcią bym przeczytała tę książkę. Może kiedyś :)
OdpowiedzUsuńWieeeeele słyszałam o "Ptaki ciernistych krzewów", ale jeeeeeeszcze będą musiały poczekać na swoją kolej. Jakoś na razie mnie do jej lektury nie ciągnie, ale z pewnością kiedyś do niej zajrzę :D
OdpowiedzUsuńMyślę, że Ty byłabyś tą książką zachwycona. :D
UsuńNie słyszałam o tej książce. Może kiedyś, kiedy już po nadrabiam swoje książkowe zaległości, to po nią sięgnę ;)
OdpowiedzUsuńTeraz sama zaczęłam się zastanawiać nad swoimi książkowymi zaległościami i tym co leży na półce już od jakiegoś roku. :o
UsuńNie słyszałam o tej książce i specjalnie mnie do niej nie ciągnie, ale pewnie przeczytam jeśli nadarzy się taka okazja. :)
OdpowiedzUsuńZe swojej strony zachęcam. :>
UsuńNie znam tej książki i nie mam pojęcia o czym jest, ale chyba nie chcę tego zmieniać. Zdecydowanie nie chcę czytać tej książki. Powieści, z których trzeba coś wycinać, jakoś mnie nie pociągają ^^
OdpowiedzUsuńHm, a te zdjęcia to... z filmu? Czy gdzieś je tam znalazłaś? Jest w ogóle ekranizacja?
Pozdrawiam ciepło
Mmm, z serialu. Był kiedyś w telewizji miniserial, chyba 5 odcinków, jeśli się nie mylę, no i stąd właśnie te zdjęcia. ^.^ To pierwsze jest wykorzystane nawet na okładce tego nowszego wydania Ptaków. :)
UsuńMnie również nie ciągnie do tej literatury, zarówno serialu nigdy nie oglądałam bo po prostu mnie nie pociągał :) Do tego ci wszyscy widzowie wpatrzeni w ekran w przystojnego Richarda Chamberlain'a .. :) Brrr...
OdpowiedzUsuń