"Są wędrowcy, którzy wchodzą do lasu i nigdy z niego nie wychodzą."
Jari ma osiemnaście lat, gdy spotyka Jaschę. A ona prowadzi go w głąb lasu, w sam jego środek.
Wyobraźcie sobie ten las.
Na początku wygląda niewinnie, dopiero później robi się coraz bardziej gęsty, coraz bardziej dziki. Trzeszczący, pełen niespotykanych odgłosów. Mówią, że jest koszmarny. Nazywają go lasem cieni, ciemną puszczą, mglistym ostępem. Mgła pojawia się tam zawsze o tej samej porze i nie widać, dokąd się idzie. Gdy nad drzewami rozpościera się czarna noc, gdzieś w tej nocy skradają się wilki. W tym lesie jest także niedźwiedzica, która szuka swoich młodych. Wszystkie zostały skradzione, wszystkie stracone, były trzy i trzy zniknęły. A ona nadal szuka ich każdej jesieni.
Ten las to pułapka, labirynt. Las jest skąpany we krwi, pełen jest grobów.
W zimę oszroniony, kryształowy, srebrzysty.
Nie błądzą w nim tylko ci, którzy nie dali się otulić brakowi realizmu, nie zatracili granicy między jawą a snem.
Gdzieś w środku tego lasu stoi dom.
Ogromny. Jest w nim mnóstwo pokoi, korytarzy, schodów, zakamarków i luster. Porośnięty jest bluszczem i czerwonym dzikim winem. Są tam na ścianach lampy olejowe. Ten dom skrywa wiele tajemnic. Wszystko w nim sobie przeczy, nie pasuje do siebie, wydaje się jakąś niebiańską iluzją, nieprawdopodobnym złudzeniem. I w tym domu, w tym lesie, kryje się zabójcze piękno. Świat, gdzie można żyć i próbować zapomnieć, gdzie minuty zamieniają się w dni, dni w tygodnie, aż czas przelatuje między palcami.
Dopóki śpiewa słowik...
Nie rozumiem fali krytyki, która w ostatnim czasie ogarnęła tę książkę. Ona jest piękna, jest najpiękniejszą ucztą dla wyobraźni. Jest taka nieprawdopodobna, pełna pytań i niedopowiedzeń. Zagadek, tajemnic, nienormalności. Zdaje się być baśnią, ubraną w płaszcz pięknych słów, a Antonia Michaelis snuje ją w cudowny sposób. Tworzy nam przed oczami cudowną scenerię lasu, jesienią i zimą, ukazuje niezwykłość domu i jego właścicielki. Opis, który można znaleźć na okładce jest tak naprawdę niczym, jest niewielkim zarysem fabuły, a w rzeczywistości jest ona niebywale skomplikowaną, utrzymującą w ciągłym napięciu idealnie skonstruowaną historią, z której wylewa się ogarniające wszystko piękno...
Dopóki śpiewa słowik, jest równie dobrą książką co Baśniarz tej autorki. Obydwie powieści otulone są kocem utkanym z różnych bajek i opowieści wykształconych ze słów. Obydwie przeszywa lodowate zimno, które przechodzi także na czytelnika. Obydwie są niesamowicie oryginalne i wyjątkowe, wyróżniają się z szarego tłumu schematycznych młodzieżówek. Można się zakochać w piórze pani Michaelis, w tym jakie jest ładne i zgrabne, jak dobrze prowadzi fabułę i z rozmachem kreśli barwne sylwetki bohaterów. Akcja biegnie nieśpiesznie, po to, aby oszołamiać czytelnika nowymi wrażeniami, spokojnie i wolno, po kolei.
Dopóki śpiewa słowik...
Przeczytaj i zatop się w świecie fantazji i wyobraźni. Zadaj pytania i spróbuj sobie na nie odpowiedzieć, bo nikt nie będzie chciał ci pomóc. Odkryj, co kryje się za drzwiami, co się stanie, gdy przekręcisz klucz w zamku. Nie wiem, czy będziesz miał siłę, by opuścić las...
o, wreszcie się z czymś zgadzamy :D
OdpowiedzUsuńNo tak, w końcu. :D
UsuńCiekawa jestem tej książki, ale jakoś nie mogę się przekonać... Na razie daruję sobie, może w wolnym czasie podejmę próbę zmierzenia się z tą powieścią.
OdpowiedzUsuńJa od siebie raz jeszcze polecam, naprawdę warto poświęcić jej chwilę. :)
UsuńCieszę się, że i dla Ciebie lektura "Dopóki śpiewa słowik" okazała się prawdziwą ucztą dla wyobraźni. :> Najnowsza powieść pani Michaelis to jedna z najdziwniejszych książek, jakie w swym życiu czytałam- jest bardzo specyficzna, inna, dziwna, momentami wręcz chora i chyba w tym cały jej urok. ;) Koniecznie muszę za jakiś czas do niej powrócić- jestem pewna, że w lesie, do którego wprowadziła Jariego Jasha odkryję coś nowego. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Nada
Tak, potwierdzam, przed przeczytaniem dziwiłam się właśnie dlaczego wszyscy uważają ją za "dziwną", a teraz już wiem. ^.^ Myślę, że ja również kiedyś powrócę, ale najwcześniej za rok lub dwa i przy okazji powtórzę sobie też Baśniarza. :)
UsuńTa książka budzi skrajne emocje, chyba w końcu po nią sięgnę ;) Chociaż przeraża mnie poetyckość i refleksyjność, oby nie oznaczało to po prostu nudy ;)
OdpowiedzUsuńHm.. poetyckość? No nie wiem... wydaje mi się, że pani Michaelis akurat do tej poetyckości daleko, ale pióro ma z pewnością ładne. ;> A refleksja.. ja tam nic takiego z tej książki nie wyniosłam, szczerze mówiąc. ^.^
UsuńNudy nie ma, akcja biegnie raczej powoli, ale to też ma swój urok. ;)
Wiedziałam, wiedziałam, że ta książka jest świetna. Jestem głupia, że dałam się omamić negatywnym recenzjom. Przecież "Baśniarz" i styl Michaelis porwał mnie, zaczarował... "Dopóki słowik śpiewa" to będzie kolejna książka, którą muszę upolować!
OdpowiedzUsuńKoniecznie! Mam przeczucie, że także będziesz zachwycona!. :D
UsuńWydaje mi się taka... zajmująca. Zajmująca myśli jeszcze długo, długo po przeczytaniu.
OdpowiedzUsuńTak, to prawda, podczas lektury nie można się oderwać, a i po skończeniu pozostaje w pamięci. ;)
UsuńTego się właśnie spodziewałam. Po przeczytaniu Baśniarza jestem oczarowana tą pisarką.
OdpowiedzUsuńMnie także pani Michaelis oczarowała. :)
UsuńMam wielką chęć na "...słownika". Nie wolno biednym studentom robić chrapki na nowe książki... -.-
OdpowiedzUsuńTwój komentarz mnie po prostu rozwalił XD ahahahah :D
UsuńO ile na "Baśniarza", ja na razie, nie mam ochoty, o tyle "Dopóki śpiewa słowik" zapowiada się bardzo interesująco :)
OdpowiedzUsuńJakbyś kiedyś całkiem przypadkiem nabrała ochoty na B, to go przeczytaj, bo możesz się zdziwić tym, co znajdziesz w środku. ;)
UsuńJestem pewna na sto procent, że książka przypadłaby Ci do gustu. :>
"Baśniarz" naprawdę zrobił na mnie wrażenie. Po "Dopóki śpiewa słowik" z początku nie planowałam sięgnąć, potem zorientowałam się, kto jest autorką tej książki, jednak nadal miałam pewne wątpliwości. Mimo wszystko pewnie się skuszę, bo właśnie jeszcze bardziej rozbudziłaś moją ciekawość. ;D
OdpowiedzUsuńI o to chodziło, czytaj od razu, gdy DŚS wpadnie ci w łapki. ;>
UsuńTrochę się boję...
OdpowiedzUsuńBo jeśli Tobie podobają się książki pani Michaelis to... bardzo prawdopodobne, że mnie się nie spodobają ^^ Bardzo chciałabym przeczytać obydwie książki: "Baśniarza" i "DSS". No, tą pierwszą nieco bardziej :) Chcę wejść do tego lasu! Zobaczyć ten dom! Skosztować nieco tego pięknego języka. No, teraz mam tylko mały problem, jak te dwie powieści zdobyć (bo Marzenka to skąpiradło i żal jej wydawać pieniążków na powieści, które znowu tak mało nie kosztują...).
Pozdrawiam ciepło ^^
Ach, optymistyczne podejście Marzenki do książek, które mi się podobają. ^.^ Ahaha XD Ja dorwałam na targach po przecenie, bo tak to nie zamierzałam kupować. Ostatnio ceny książek są tak powalające, ze mój portfel cierpi. :< biedny. ;,.
UsuńP.c.