Wspomnienie o Charlotte Bronte

Wiecie o czym myślę w pierwszy momencie, gdy ktoś wspomina o Charlotte Bronte? Nie, wcale nie o tym, że jej powieści przeszły do historii, bo przecież władała niezwykłym talentem. Nie to, że pozostawiła po sobie masę pytań z ograniczoną liczbą odpowiedzi. Nie to, że teraz możemy snuć jedynie domysły. 
Pozwolę sobie zacytować, o czym myślę:

"Od maleńkości panna Charlotta, panna Emilia i panna Anna odkładały po modlitwie robótki i prawie do jedenastej chodziły jedna za drugą naokoło stołu w jadalni. Panna Emilia chodziła tak, póki starczało sił, po jej śmierci krążyły dalej panna Charlotta i panna Anna, a teraz serce mi się kraje, kiedy słyszę, jak panna Charlotta chodzi, chodzi, chodzi...".
Relacja służącej, Marthy Brown.

A co potem?
Potem myślę o tym, jak w pewnym momencie zaczęłam traktować Charlotte jako autorytet. Jak przestała być tylko autorką moich ulubionych książek, a stała się rzeczywistą osobą, której ciche kroki słychać było kiedyś na plebanii w Haworth. 

Dzisiaj opowiem o pierwszej biografii, sporządzonej tuż po jej śmierci przez jedną z jej przyjaciółek - Elizabeth Gaskell. 

Co w Życiu Charlotte Bronte jest najpiękniejsze? Chyba to, że autorka znała ją naprawdę, mogła ją obserwować, rozmawiać, była jej bardzo bliska... U Gaskell całość tworzą głównie listy, przez które wyraźnie przebija się dusza Charlotte, na pierwszy rzut oka krucha, ale w rzeczywistości była niezmącenie silna...

Opowieść prowadzona jest równym tempem, melancholijnie, jednostajnie, bez żadnych przyspieszeń, przez co czyta się miejscami wręcz mozolnie, w końcu to ponad sześćset gęsto zadrukowanych stron. Ale ta biografia mimo, że wymagająca cierpliwości i zatrzymania się w paru miejscach, przyzwyczaja do siebie czytelnika, który razem z Gaskell próbuje odkryć prawdziwą Charlotte i który chce się dowiedzieć znacznie więcej, gdy przekręca ostatnią stronę. Wtedy zaczyna odczuwać smutek i wcale nie jest zmęczony poszukiwaniami.          

Życie... nie porusza tych najciekawszych kwestii i zapewne dlatego przez osoby znające inne prace, w których autorzy próbują doszukiwać na nie odpowiedzi, jest odbierane dość chłodno. Trzeba tę biografię po prostu potraktować z przymrużeniem oka, jako powtórzenie tego, co już teraz wiemy, doskonały zapis uosobienia Charlotte, osamotnionego życia jakie wiodła, więzi łączącej ją z rodzeństwem i z ojcem, wytrwałej pracy, jej czytelnicze zamiłowania, dbałość w czytaniu każdej recenzji jej lub też powieści sióstr, przyjaźnie i ostatnie chwile, kiedy wydawałoby się, że odnalazła już szczęście. 
 
Niezwykły zapis życia, od narodzin aż do śmierci. Ze swojej strony zachęcam do lektury. Zdaje się być czymś więcej, aniżeli tylko biografią, to swoisty hołd złożony pisarce.   

Za egzemplarz oraz okazane mi zaufanie serdecznie dziękuję Wyd. MG!

Komentarze

  1. Zamówiłam ją do recenzji i w sumie to nie mogłam się doczekać lektury... A później zobaczyłam, jaka ta książka jest gruba i troszkę mnie przeraziła...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No faktycznie, nie chciałabym Cię straszyć, ale mi zajęła prawie miesiąc.. jednak cieszę się, że ją przeczytałam. :D

      Usuń
  2. Cóż, nie jestem taką wielką fanką Charlotte, czytałam tylko "Dziwne losy Jane Eyre", a że mnie ta książka nie zachwyciła (chociaż planuję podejść do niej jeszcze raz), to na biografię raczej się nie skuszę :)
    Pozdrawiam! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak na razie z sióstr Bronte czytałam tylko Wichrowe Wzgórza Emily, ale bardzo chciałabym zapoznać się z Jane Eyre, mając na uwadze Twoją recenzję o niej. Biografię sobie póki co odpuszczę, bo jakoś specjalnie mnie do niej nie ciągnie. No i ilość stron odstrasza :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O Charlotte trudno byłoby napisać tylko na jakichś stu-dwustu stronach, bo zasłużyła na zdecydowanie więcej. ;>

      Usuń
  4. Czytałam już jedną biografię Charlotte, ale po tę książkę i tak sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń
  5. nie no, nie zgodzę się. obiektywnie na pewno bardzo dobra, pierwsza, co tam tego, ale po prostu nie czytało jej się dobrze i miło i już.

    OdpowiedzUsuń
  6. Z pewnością biografia warta uwagi, ale na razie nie sięgnę z tego powodu, że nie miałam jeszcze przyjemności czytać żadnych powieści Bronte, co mam nadzieję wkrótce nadrobię. Na razie jednak czytam "Przeminęło z wiatrem" i na razie to ta pozycja jest moim priorytetem :)
    Pozdrawiam ciepło :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oo, PZW to moja ukochana, najukochańsza wprost książka! Wysyłam takie uśmiechy, od ucha do ucha, taaakie szerokie! :D:D:D:Mam nadzieję, że podzielisz się wrażeniami, co? ;)
      p.c.

      Usuń
    2. Podzielę, podzielę :) Na razie jestem w trakcie trzeciej części, a przynajmniej w moim wydaniu jest taki podział.

      Usuń
  7. Z siostrzyczek Bronte, znam jedynie na razie Emily z jej cudownymi "Wichrowymi Wzgórzami", aczkolwiek bynajmniej - nie mam zamiaru na nich poprzestać. :) Coś w pozycjach od pań Bronte jest takiego, że... nie da się - i co ważniejsze - nie chce się - ograniczać jedynie do poznania kilku dzieł. :)
    Pozdrawiam!
    Sherry

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zachęcam raz jeszcze do dalszej podróży z twórczością Bronte, są doskonałe na jesienne wieczory. :)

      Usuń
  8. Niestety nie znam żadnego jej dzieła, więc jak tylko to zrobię to sięgnę także po tę biografię, bo wygląda obiecująco :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Książki biograficzne z reguły pomijam, choć sama już nie wiem skąd taki opór. Piszesz, że to niemal hołd oddany pisarce... Może kiedyś sięgnę? Choć jedną siostrą Bronte jaką kojarzę literacko jest Emilii, za sprawą wiadomego dzieła ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli najdzie cię ochota to zachęcam, bo nic na siłę, akurat ta biografia jest... miejscami ciężka w czytaniu. :>

      Usuń

Prześlij komentarz

Drogi czytelniku!
Skoro tu dotarłeś, to znaczy (mam nadzieję), że przeczytałeś post powyżej i wiesz co komentujesz. Będzie mi bardzo miło jeśli co do treści komentarza trochę się wysilisz, bo na każdy z nich odpowiadam. Wszelkiego rodzaju dyskusje są bardzo mile widziane. :)
Twojego bloga także odwiedzę i jeśli przypadnie mi do gustu – pozostawię po sobie ślad.
Jeśli masz do mnie jakieś pytanie, to śmiało pytaj.
Kontakt: kinga.godowska@vp.pl
Dziękuję za wszystkie komentarze!