od człowieczeństwa po roztrzaskanie się w kawałki - humanoid


Humanoid miał swoją premierę w 2009 roku, płyta łączy dwie wersje językowe piosenek: angielską i niemiecką, dzisiaj opiszę i porównam obydwie, dodając do tego odniesione przeze mnie wrażenia.

Noise jako otwarcie Humanoid to doskonały wybór, mamy tu tak cholernie dużo życia, hałasu dla świata, poczucia, że nawet mały może być wielkim i że każdy dostanie swoją szansę. To też poczucie przynależności do fandomu Tokio Hotel. Nieważne, że tekst może wydawać się z początku dość prosty i oklepany. Są uczucia i jest hałas, to się tutaj liczy. Tak samo jest z Scream. Koom została napisana dla Toma i podobno w oryginale tytułem jest jego imię.

Darkside of the Sun to istne radio histeria, bunt przeciwko władzy, wszelkim zakazom, zbyt dużo wypowiedzianych "nie", którym trzeba stawić czoło... po ciemnej stronie słońca. Pięknie pokazane, jak często ludzie potrafią nami manipulować, kierować dokładnie w taki sposób, jak im się podoba, ścigając nas swoimi nakazami, opiniami, przekonaniami, nie pozwalając decydować samodzielnie. Sonnensystem traktuje o czymś innym, jest podróżą do miejsca, gdzie brakuje wszystkich gwiazd w Czarnym Układzie Słonecznym.  

Automatic i Automatisch zdają się tworzyć jedność, obydwa utwory pięknie dopełniają siebie nawzajem. Automatyczna kobieta, automatyczna miłość, automatyczne wszystko - śmiech, płacz, uczucia, kroki, oddech - remote controlled. Piosenka jest jak mijanie przechodni na ulicy - każdy wydaje się identyczny, z taką samą ponurą miną, niczym się niewyróżniający, do tego wiecznie gdzieś pędzący. Taki elektryczny, wypełniony maszynami świat.

15.01.2015 r. Tokio Hotel wystąpili w The Viper Room prezentując utwory z Kings of Suburbia, ale także... ten, który opisywałam wyżej. Czy muszę dodawać, że w czasie oglądania nagrania miałam łzy w oczach?


World behind my wall jest szczególną piosenką, bardzo ważną dla wokalisty, który niejednokrotnie już wspominał, że jest ona o ich życiu. Życiu, w którym bardzo ciężko o prywatność, a jednocześnie jest o pokonywaniu własnych małych granic. I znowu, angielskie słowa pokazują nam kogoś zamkniętego, kogoś...
I'm ready to fall
I'm ready to crawl on my kness to know it all
I'm ready to heal
I'm ready to feel
...natomiast Lass uns laufer to już ucieczka, bieg, kiedy nie ma się już nic do stracenia.    

Słowo Humanoid oznacza - jak człowiek. Piosenka o bardzo... mocnej muzyce, wydaje się jakby też w nią wsiąknął ten ból humanoida, dlatego nie jest ona ani płynna, ani melodyjna. Słyszymy cierpienie, ból, błagania o dostarczenie powietrza, gdy zaczynamy tonąć, strach, rozchwianie emocjonalne, utknięcie w kilku światach naraz. A potem to nagle się kończy. Bo humanoid się... skończył.     


Tyle pasji w tej piosence, tyle pasji w występie na żywo...

Fur immer jetzt jest, z tego co pamiętam, jedną z pierwszych piosenek Tokio Hotel, które usłyszałam. Pokochałam ją od razu, nucąc cały czas i klikając wciąż replay nagrania zamieszczonego powyżej. Niezwykłe uczuciem było usłyszeć coś tak wypełnionego miłością, do tego niezwykle dojrzałą, składającą wspólne kawałki, szukającą, gubiącą się, wspierającą, będącą jednością jak Yin i Yang. Forever now jest inna, nie wydaje się już być głośnym wyznaniem jak to było w poprzednim przypadku, ale jest... poplątana jak cholera, nie potrafię jej zinterpretować, zbyt pełno tam sprzeczności, ale powoli zaczynam się domyślać o co chodzi, z każdym przesłuchaniem coraz bardziej.

Kampf der liebe mimo wyraźnie erotycznego zabarwienia jest pełna tego, co u Tokio Hotel charakterystyczne - emocji. Dostajemy pokaźnych rozmiarów dawkę pełną walki toczonej o miłość. Głos Billa Kaulitza chwyta tutaj za serce - mocny, zdecydowany, oczekujący, że pakt zostanie zawarty, a muzykę wypełniają wręcz płomienie i ogarniająca wszystko nieujarzmiona fascynacja. Z kolei w Pain of love odczuwamy nie walkę, a ból miłości. Jest on z pewnością ciężki do przetrwania, ale wiemy, że uda się go zwyciężyć. Niby ta sama melodia, a jednak słuchając tych dwóch utworów moje odczucia są zupełnie różne. Pierwszy przygniata czymś nieujarzmionym, drugi zdaje się być wyznaniem siły.


W Dogs unleashed psy oczywiście są symbolem tego, co dla Billa zawsze było jedną z najważniejszych rzeczy - wolności. I kiedy tutaj walczymy o marzenia, o których nikt nie wie, poza absolutną kontrolą, to w Hunde składamy obietnicę - nigdy więcej pustych kłamstw, nigdy więcej przynależności do kogokolwiek, nigdy więcej przywiązania do cudzej prawdy... potrzebujemy światła, dużo światła. 

Nastąpiło wielkie oburzenie wśród Aliens, kiedy tego roku zobaczyli orgię w teledysku do Love who loves you back, ale jakoś nikt nie pamiętał, że Human connect to human ma o wiele bardziej sugestywny tekst i wydźwięk, nie trzeba się niczego doszukiwać między wersami, bo one same mówią wystarczająco dużo. Natomiast w Menschen suchen menschen mówimy po prostu o tym, że każdy człowiek szuka innego, z pragnienia ciepła, aby nie być samotnym, z prostej potrzeby, całkiem przypadkiem trafiając właściwie.


Alien to zdecydowanie jedna z najważniejszych piosenek mojego życia, pierwszy raz słysząc jakiś utwór nie byłam w stanie nic powiedzieć, poczułam się, jakby ktoś zajrzał mi do serca, spenetrował je, a potem napisał piosenkę o tym, co znalazł w środku. Dziwne uczucie, ale dzięki temu utwór wydaje się bardzo bliski. Nawet jeśli nie lubicie Tokio Hotel i tak proszę, abyście posłuchali, chociaż tej jednej ich piosenki. Bo jest naprawdę piękna i naprawdę dużo dla mnie znaczy. W wersji angielskiej miłość jest tylko przykładem ocalenia, w rzeczywistości wydaje się chodzić o kogokolwiek, kto byłby w stanie podać rękę. I kiedy tutaj próbujemy radzić sobie ze wspomnieniami napływającymi z każdej strony, strachem i tą dziwną obcością, w wersji niemieckiej szukamy miłości, kiedy dusza krzyczy. Poza tym tytułowym obcym jest każdy fan zespołu, bracia nazywali siebie Aliens jeszcze w dzieciństwie, a potem zaczęli też tak określać fanów.
     

Umiejętności wokalne jakie Bill zaprezentował w Phantomrider są absolutnie niezwykłe. Dziwię się im za każdym razem, coś pięknego, a i muzyka, doskonale dopasowana, klimat pełen oczekiwania. Podróż jeźdźca widmo na tamtą stronę, odejście, gdy zapada ciemność, a noc przeszywa chłód. Z pocałunkiem na do widzenia. Geisterfahrer odbieram inaczej. Tutaj widzę siłę, aby jechać pod prąd. Widzę wiarę, że to się uda. Widzę też mnóstwo pulsującej adrenaliny, która jest nie tylko podtrzymująca i krzepiąca, ale też szalenie odporna na zdrowy rozsądek. 


Zoom into me jest jak najpiękniejsza kołysanka, najcudowniejsza oszałamiająca zmysły ballada. Stawia nam dokładnie sześć pytań, ale trudnych. Trudnych tak bardzo, że niemożliwością jest udzielić odpowiedzi na nie. Bo kto przyznałby się do samotności? Do zagubienia w tłumie? Do wołania, gdy nikt nie zwraca uwagi? Do strachu? Do śmiechu zabijającego ból? Do nieznoszenia ciszy? Zoom jest mniej rozbudowane, zwięzłe i takie... pełne świateł i cieni nocnych. Okraszone niezrozumiałą być może bliskością, takim... pomaganiem sobie nawzajem. Jak bratnie dusze.

Ten moment, kiedy to pianino zapłonęło...


Love&Death to eksperyment z sercem, cóż, chciałabym, aby ich muzyka nigdy nie przestała eksperymentować z moim. Następnie Traumer jest huśtawką, obawianiem się tego, co będzie, a jednocześnie gorącym pragnieniem przyszłości. Bo czy jesteś w stanie pozostać tylko marzycielem?

W Hey you ta sama krew, te same komórki, ten sam Bóg, to samo piekło, to samo życie, ta sama miłość, ta sama pięść, ten sam krzyk, ten sam ból i te same wątpliwości, ta sama radość. Ale każdy z nas się wyróżnia, powinien się wyróżniać...
Come on, you can look at me
I don't need to fit in
You can if you wanna see, touch i'm only human
Hey du jest jak rozmowa z samym sobą, rozmowa istoty prosto z przestrzeni kosmicznej.

That day to najlepsze oddanie tych chwil życia, w których znajdujemy się na krawędzi. Krawędzi śliskiej, kręcącej się, spychającej nas do otchłani...
I can recall an empty house 
...wydaje się opisywać dzieciństwo bliźniaków, kiedy ich rodzice się rozwiedli, następnie...
Psychics, healers, I've seen the best
...to jakby odwołanie do tych chwil, kiedy Bill stracił głos. W piosence przebija się strach, zwątpienie, rozgoryczenie i potrzeba oczekiwania. Krzyki w głowie, trzymane w sekrecie. Czas, który podobno leczy rany. Kłamstwa bez słów. I... spokój, potrzebny, by można było wrócić do samego siebie.

Moim pierwszym wrażeniem po Screamin` był ogromny zachwyt. Tyle uczuć, energii i równocześnie wołania o pomoc. Bo krzyczymy ze szczytu świata, ale nie sądzimy, aby ktokolwiek był tego świadomy. Umierając z bezsilności krzyczymy w bólu tracąc marzenia, wewnętrznie się rozpadając, mając obsesje, które ciężko zwalczyć.

Połączenie Screamin` z Monsoon... 


Attention to dla mnie swojego rodzaju zagadka. Zadziwiają zwłaszcza wersy...
I'm standing in the pain
That's smotrhering me
It's more than calling my own brother can see 
...który zdają się sugerować pewne powiązanie tekstu z życiem prywatnym wokalisty. Sama treść jest jasna i konkretna - mamy wrażenie, że jesteśmy świadkami sytuacji, kiedy ktoś spowiada się z największej miłości swojego życia. Niemalże widzimy duszę błagającą o odrobinę uwagi.

Down on you zdaje się być najpierw pierwszym spotkaniem, pierwszą randką, dopiero potem kontynuowaniem znajomości, aż po moment, kiedy wykwitnie z niej coś większego. I znowu - głos Billa Kaulitza jest mocny, ale miejscami wahający się, zadający pytania. 

***
Ciekawa jestem, czy choć jednej osobie uda się ścierpieć cały ten post, przepraszam, ale nie mogłam się powstrzymać przed napisaniem go, musiałam przelać w literki te wszystkie emocje, które czuję słuchając Humanoid. To silniejsze ode mnie. Przepraszam Was też za te potworne pustki na blogu, nie będę się tłumaczyła, po prostu nie mam ochoty czytać. Bywa. Przejdzie mi. Na pewno wróci. Kiedyś.