It’s a great day to say goodbye

Mam wrażenie, że wszystko krzyczy.
A mimo to w mojej głowie panuje próżnia. 
Jest cicho. 

Odkąd zaczął się 2015 słyszę tylko, że ktoś komuś umarł, ktoś coś zrobił... Ludziom z mojego otoczenia coś się sypie, w efekcie coś w nich zanika, pozostawia ślad. I jakoś gdzieś pomiędzy tym wszystkim uświadomiłam sobie jedną zasadniczą rzecz - ja też się zmieniłam, ale niekoniecznie na lepsze. 

I w pewnym momencie wszystko zaczęło pędzić, nie wiem w którym. 
Zaczęłam wstawać coraz wcześniej rano, śpieszyć się, wracać coraz później ze szkoły, mieć więcej nauki, czas wolny przeznaczając na słuchanie muzyki, a nie na czytanie. Prawda jest taka, że gdzieś zgubiłam książki, jakby cząstka mnie odpadła. Wypaliła się? Wydaje mi się, że to stało się już wtedy, kiedy przeczytałam finałowy tom Ostatniej spowiedzi Niny Reichter. Wtedy umarła ta wrażliwa część mnie, która była w stanie przeżywać historie fikcyjnych postaci, bo nigdy żadnej nie przeżyłam aż tak emocjonalnie, przyznam że zraniła mnie w jakiś głupi sposób. Do tego powieść, której mogłabym wytknąć masę błędów. 
I od tamtej pory to nie wróciło. Nie mam ochoty czytać, zaczynam powieści i nie umiem ich skończyć, niby trafiam na naprawdę dobrą lekturę, a nie potrafię odebrać jej tak, jakbym chciała. Wszystko zdaje się być bezosobowe, jednolite, bezbarwne, boleśnie nijakie. Nigdy nie potrafiłam czytać "w biegu", czyli w momencie, kiedy wiedziałam że mam coś do zrobienia, siadałam do książki z myślą że spędzę z nią przynajmniej dwie godziny. Jak zapewne się domyślacie, mogę sobie teraz o tym pomarzyć.   

Piszę to wszystko, bo nie wiem co będzie z blogiem, ani ile razy w miesiącu coś napiszę. Jednak nie obiecuję, że na pewno będę, ostatnio różnie mi się układa i nie potrafię zrobić nic tak, jakbym chciała. Nawet samo pisanie o książkach, które przeczytałam, mi nie wychodzi. I chciałabym dodać, że raczej nie będzie tu już jak na razie tekstów o książkach. Napiszę o nich, jeśli znajdę coś, czym chciałbym się z Wami podzielić. Jeśli odkryję, że coś odbudowało mnie na nowo. W przeciwnym wypadku spodziewajcie się postów różnego rodzaju, ale niezwiązanych z literaturą. Wiem, że taka tymczasowa zmiana nie każdemu będzie odpowiadała - okay, rozumiem, ale mam nadzieję, że ktoś się tu ze mną jednak zostanie. Blog przecież nie funkcjonuje bez czytelników. 

It’s ok cause I’ll be alright