Witajcie w moim brudnym świecie

To historia wielkiej miłości dwojga ludzi, którzy spotkali się zupełnie przypadkiem.  
ONA zaprezentowała mu napisany przez siebie tekst piosenki. ON był zachwycony możliwością współpracy z nią. Nowy album Semtexu wydawał się być pewnym hitem. 

Lubię książki, w których miłość przedstawiona zostaje jako brak kontroli wraz z wyzwalającym się mnóstwem emocji, wrażeń,  przedstawiona jako uczenie się siebie nawzajem. I Brudny świat zapowiadał się jako taka powieść. Albo inaczej, ja oczekiwałam, że ona taka będzie. 

A tutaj otrzymałam całkowity brak chemii pomiędzy głównymi bohaterami, nie było typowego poznawania się, uczucie wykwitło dosłownie z niczego, dalsze rozwinięcie znajomości tylko mnie zmęczyło zamiast zaciekawić. Kati i Tommy stali się tak obleśnie słodcy, przerysowani, zapatrzeni w siebie, że szczerze mówiąc z każdą stroną miałam ich już coraz bardziej dosyć, bo książka nie ma praktycznie żadnych - na poziomie - rozwiniętych wątków pobocznych. Małego Jimmy`ego było stanowczo za mało, pasja do muzyki zblakła zanim na dobre rozkwitła, a bohaterzy byli tak plastikowi, wykreowani według schematu, że aż byłam w lekkim szoku. 

Brudny świat jest jednym wielkim zbiorem moich niespełnionych oczekiwań. Bo ta opowieść miała potencjał, był świetny pomysł na wciągającą fabułę. Zabrakło jednak stylu, który mógłby temu sprostać. Agnieszka Lingas-Łoniewska pisze tak bezbarwnie, bez uczuciowo, przeskakując nieumiejętnie z jednej sytuacji do drugiej, ledwie zaczynając wątki (jeden z nich jest zwyczajnie absurdalny, jakoś nie wydaje mi się, żeby można było tak po prostu z własnej woli odstawić narkotyki), ogólnie styl autorki wydawał mi się taki strasznie kanciasty, wręcz mnie czasami raził po oczach. 

Co zupełnie nieoczekiwane, powieść ratuje koniec, który okazał się dla mnie sporym zaskoczeniem. Tak, mogę pokusić się o stwierdzenie, że epilog jest wręcz cudowny w porównaniu do reszty książki. Do tego cytat z Wichrowych Wzgórz dopełnił dzieła. Gdybym miała ocenić dzieło pani Lingas-Łoniewskiej tylko na podstawie ostatnich kilku stron pewnie powiedziałabym, że Brudny świat jest świetną książką. Ale nie jest, więc nie polecam.           

"Nigdy nie pokażę wam mojego czystego świata."