...dlaczego postanowiłam być szczęśliwa




Chyba pierwsze co powinnam zrobić to się przywitać. 
Wyobraźcie sobie mnie. 
Zwykła nastolatka, ciemne włosy sięgające ramion, jakieś 164 cm wzrostu, dość szczupła (albo chuda), mam czerwone okulary, których nie lubię i zawsze ciemny makijaż. 
Pozwólcie, że na powitanie po prostu Was przytulę. Nie wiem, czy ktokolwiek jeszcze mnie pamięta, ale ja pamiętam Was. Chciałabym, żebyśmy poznali się na nowo, bardzo się zmieniłam i nie jestem tą samą osobą. 

Dzisiaj postanowiłam, że będę szczęśliwa. Dlatego witam Was z powrotem, przywitanie Was oznacza zamknięcie pewnego rodzaju spraw w moim życiu, oznacza powtórne zaakceptowanie siebie, mówi stop niezdrowemu odchudzaniu. 

Po co tu jestem?
Zostawiłam bloga gdzieś w... marcu? Zostawiłam go, bo... z tysiąca i jeden więcej powodów. Dzisiaj postanowiłam, że "sobie wrócę" tylko z jednego. 
Muszę się czymś zająć. Przestać myśleć. Muszę sobie znowu zaplanować dzień, tydzień, miesiąc. Życie. Poukładać wszystko, co się schrzaniło. 

Nigdy nie wolno pozwolić, aby przeszłość cię zabiła. To przeszłość. Zawsze. Skup się na teraźniejszości. Jeśli wszystko się posypało, to wcale nie jest koniec, to nie czas, aby się poddawać. To tylko okazja, aby zaplanować przyszłość na nowo. Dokonać lepszych wyborów. Uczymy się na błędach.
I pamiętaj, żałuje się tylko tego, czego się nie zrobiło. Nigdy nie żałuj. Ciesz się, że miałeś odwagę próbować, miałeś odwagę szukać szczęścia. Już wiesz, że nie było warto. Nie każdy jest tak odważy jak ty, by szukać odpowiedzi. 

http://www.emptykingdom.com/
Jedyne czego chcę, to święty spokój. Dlatego tu jestem. Ten rok był (chociaż on jeszcze jest, ale na szczęście niedługo) totalnie kompletnie całkowicie beznadziejny. Chcę, żeby się skończył. Na cztery cyfry, którymi są 2,0,1,5 mój mózg wariuje. Jest tam chaos. Nie lubię, kiedy nie wiem, co się dzieje. Jestem tym rokiem zmęczona, i stanowczo za dużo płakałam. Znacie to uczucie, kiedy coś takiego jak łzy się kończy? Straszne, nie ma już czym płakać, nie wiadomo jak wyrzucić z siebie, że się cierpi. 

http://www.emptykingdom.com/

W jednej z książek Reginy Brett było zdanie, że Bóg zsyła na Ciebie tyle cierpień, ile wie, że jesteś w stanie udźwignąć. Dla każdego cierpienie jest czymś innym, bo każdy cierpi z innego powodu. Cierpienie osoby A nie może być mniej ważne od cierpienia osoby B. Obydwa mają takie samo znaczenie. Ja nie dałabym sobie rady sama ze sobą, gdyby nie najbliższe mi osoby. Bo w pewnym momencie swojego życia po prostu się rozsypałam. Ale wiem, że nic w życiu nie dzieje się przypadkiem. Wszystko służy pewnemu celowi. Temu, co jest ci przeznaczone. Nie wszyscy ludzie zostaną z nami do końca, ale każdy czegoś nas uczy, zostaje, zapisuje się w pamięci, a tego wymazać ze wspomnień się nie da. Zacznijmy doceniać przecinki.


Jako, że 2015 dobiega powoli końca, a jutro czeka nas wigilia i święta, chciałabym życzyć Wam cudownych i wesołych świąt spędzonych w gronie najbliższych Wam osób. Bogatego Mikołaja, który podrzuci dużo wspaniałych prezentów pod choinki i wielu smacznych potraw na stole, a także dobrego roku 2016. :))