MOONWALK

Te niespełna 300 stron to zapisana cząstka osoby, kilka wypowiedzi prosto z serca, parę refleksji, dużo przeplatających się ze sobą wspomnień, okres od narodzin do 1988 roku. Tak naprawdę to nie jest wiele, bo Moonwalk niczego nie tłumaczy, kończy się przed wybuchem skandali, ale z pewnością autobiografia zawiera to, co zawierać powinna. Pozwala lepiej poznać Artystę, pokazuje obraz nie tyle osoby sławnej, co zwykłego człowieka. Przekazuje uczucia, wątpliwości, samotność i smutek. To swoisty obraz człowieka, która stał się legendą już za życia. 


Michael Jackson opowiada o tym, że pracował zbyt ciężko jak na małe dziecko. Nie pamiętał, kiedy zaczął śpiewać, bo robił to od zawsze. Mówi o tym, jak on i jego bracia występowali w amatorskich konkursach i klubach ze striptizem, dopóki nie zostali zauważeni. Żali się na brak swobody, przymus śpiewania tak, jak życzy sobie wytwórnia. Przybliża momenty, kiedy w jego głowie rodziły się pomysły na kroki taneczne, a melodie układały się same. Tłumaczy skąd czerpał inspiracje, jak obserwował występujących artystów zza sceny. Przybliża swoje relacje z innymi, mówi jak jego popularność wpłynęła na jego prywatność, a matka wpoiła w niego miłość do Boga. W książce Michael porusza też temat bielactwa, operacji plastycznych, wypadku na planie Pepsi, i jego miłości do dzieci... przez co, jak wiadomo, później został oskarżony o pedofilię, w którym to temacie powstrzymam się od komentarza (faktem jest, że nic mu nigdy nie udowodniono).


Mimo oszałamiającego sukcesu, pisał, że w jego domu nie zobaczymy ani jednej nagrody, ponieważ przypominałyby mu one, że osiągnął już szczyt swoich możliwości. A chciał być lepszy, uważał, że to wciąż za mało, chciał pobić ogromy sukces Thrillera, który zapisał się w Księdze Rekordów Guinnessa (do stycznia 2009 sprzedano 109 mln egzemplarzy).

Bardzo podoba mi się wydanie autobiografii z 2009, szkoda tylko, że trochę drogie. W środku pełno jest czarno-białych i kolorowych fotografii, dopełniających strasznie zaplątany życiorys. Mam tu na myśli, że Autor pisał raz o jednym, potem o następnym, chociaż teoretycznie wszystko biegło wraz z upływem lat, to ja miałam wrażenie, że treść jest trochę chaotyczna, a zdania porozrzucane, jakby nie w tym miejscu co trzeba.

Michael Jackson jest człowiekiem, którego muzyka, głos oraz umiejętności taneczne zaczarowały miliony osób na całym świecie. Stał się królem popu, bo swoim talentem potrafił dotrzeć do najgłębszych zakamarków ludzkiej duszy, wstrząsnąć nią i poruszyć jednocześnie. W tańcu i tworzeniu videoklipów nie miał sobie równych, stał się inspiracją i błędne byłoby stwierdzenie, że jego era dobiegła końca wraz ze śmiercią. Zapisał się w sercach i pamięci, a tego wymazać się nie da. Był perfekcjonistą, na scenie zawsze dawał z siebie wszystko, dziękował Bogu za talent, który otrzymał, dzięki czemu mógł uszczęśliwiać innych. 


Można wymyślać tysiące przymiotników określających jego umiejętności, ale czy to ma sens?