Schować się w ciszy

Eden była jeszcze dzieckiem, kiedy to się stało. Małą, ufną, niewinną dziewczynką, która wiedziała, że na świcie mogą dziać się złe rzeczy. Innym ludziom, ale nie jej. Tym bardziej nie mogła się spodziewać największej krzywdy od osoby, którą znała od urodzenia. Osoby, która była dla niej jak rodzina. Najlepszy przyjaciel jej brata, Kevin Amstrong, przyjechał wraz z nim z akademika, aby spędzić z jej rodziną święta. Zupełnie jakby nie miał swojej. Była 2:48, kiedy to się stało. Coś, co zmieniło ją na zawsze. To był gwałt.   

Amber Smith zamiast podziękowań na końcu swojej książki Co mnie zmieniło na zawsze, pisze że utwór jest zupełnie fikcyjny. Nie zmienia to jednak faktu, że powieść porusza najgłębsze zakamarki duszy. Jakby to, co dzieje się na kartach powieści, było żywe. Jakbyśmy byli świadkami jak życie dziewczynki, wraz z biegiem czasu, kiedy staje się młodą kobietą, rozsypuję się na kawałki i ona sama prowadzi siebie do autodestrukcji.

To nie jest książka, którą można przeczytać tak po prostu. Nie, bo to niewiarygodna analiza ludzkiego umysłu, psychiki. Tego, co dzieje się w środku. Autorka nie szczędzi szczegółów, opisuje gwałt i wszystkie wydarzenia przed, będące zwiastunem nadchodzącego wydarzenia. W końcu opisuje życie po gwałcie. Życie, które nie miało być takie, jakie się stało. Życie, które miało być inne, bo Eden miała dorosnąć. Nie wśród nienawiści do wszystkich, wstrętu do własnego łóżka, złości i kłamstwa, muru utworzonego z ciszy, dzielącego ją od bliskich. Nikt nic nie zauważył, nikt nic nie usłyszał, nie zapytał co się stało. A ona nie powiedziała, bo i tak nikt by jej nie uwierzył.

"Wymyślam się na nowo. Wszyscy wokół to robią."

Rzadko trafia się na opowieść, gdzie autor naprawdę potrafi oddać cały ciąg drobnych wydarzeń, niuansów, szczegółów, które złożą się na poruszającą przemianę bohatera literackiego. A tutaj mamy to wszytko. Eden przestaje kontrolować swoje życie. Przestaje być sobą, zaczyna palić papierosy i upijać się do nieprzytomności. W wieku piętnastu lat sypia z chłopakami, których imion nawet nie zna. I imprezuje, o wiele za dużo. Nie bywa w domu, unika rodziców i swojego (kiedyś) ukochanego brata. Fabuła jest bolesna, czytelnik cierpi czytając tę książę. Bo wydaje się być prawdziwa, namacalna, rzeczywista. Poczynając od miejsc, bohaterów, a kończąc na ludzkich zachowaniach. Naturalnych, zrozumiałych, niewyidealizowanych. 

Polecam "Co mnie zmieniło na zawsze", żeby uświadomić sobie, że takie rzeczy zdarzają się na co dzień, mogą mieć miejsce obok nas. A to, że ktoś zachowuje się w pewien sposób nie znaczy, że jest zimnym kamieniem bez serca. Może po protu kiedyś przydarzyło się coś złego? Coś, przez co musiał wybudować swoją barierę ochronną? Jednocześnie to trudna opowieść, nie kończąca się tak, jakbyśmy tego chcieli. Nie ma heppy endu, brak nowego początku, rozdziału "o nowym życiu". To pokazuje, że życie toczy się dalej, bez względu na wszystko. 

Komentarze

  1. O kurcze, to może być naprawdę poruszająca lektura, czuję, że muszę ją poznać!

    OdpowiedzUsuń
  2. O rany, rzeczywiście brzmi jak bardzo poruszająca, wstrząsająca książka. Być może nawet sięgnę, ale na razie muszę ochłonąć po innej ciężkiej powieści.
    Generalnie obserwuję wzrost książek dla młodzieży, które poruszają tematykę gwałtu i molestowania seksualnego. I dobrze. To temat, o którym trzeba mówić, o którym trzeba mówić głośno, żeby dać odwagę ofiarom, pokazać im, że nie są same, że nie mają się czego wstydzić, że nie mogą się obwiniać. Najgorsza jest chyba cisza, milczenie, duszenie tego w sobie. Coś potwornego.
    Czytałam ostatnio ,,Małe życie" Hanyi Yanagihary. Ogromna powieść, która porusza właśnie między innymi temat przemocy seksualnej. To książka, wobec której mam mocno mieszane uczucia, ale jedno jest pewne - jest wstrząsająca. I bardzo, bardzo poruszająca. Opisane w ,,Małym życiu" cierpienie, którego nie mogą ukoić nawet kochający ludzi, trauma, z którą trzeba żyć, ogrom okrucieństwa i potworności, sprawionych przez ludzkie potwory... długo nie mogłam się otrząsnąć. Daje do myślenia i zapada w pamięć na bardzo długo.

    Wesołych świąt!
    P.

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedy raz na ruski rok widzę u Ciebie notkę (kochana, do poprawki), to uwierz, lecę na łeb na szyję, żeby przeczytać. Co prawda książka raczej nie w moim guście - a raczej nie w moim aktualnym nastroju, ale może kiedyś - jednak szanuję autorkę za poruszenie tak trudnego tematu. Ogólnie szanuję autorów książek młodzieżowych, którzy podchodzą do pisania z innej strony, nie powielają schematów, coś chcą przekazać, coś trudnego omówić, uświadomić, uwrażliwić. A z drugiej strony - gdy sobie tak pomyślę, że po skończeniu takiej książki będę mieć depresję na kilka dni, to mnie to odstrasza. (i wolę sięgnąć po coś przyjemno-odmóżdżającego, biję się w pierś) Może czas się przełamać?
    Ballady Bezludne

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Drogi czytelniku!
Skoro tu dotarłeś, to znaczy (mam nadzieję), że przeczytałeś post powyżej i wiesz co komentujesz. Będzie mi bardzo miło jeśli co do treści komentarza trochę się wysilisz, bo na każdy z nich odpowiadam. Wszelkiego rodzaju dyskusje są bardzo mile widziane. :)
Twojego bloga także odwiedzę i jeśli przypadnie mi do gustu – pozostawię po sobie ślad.
Jeśli masz do mnie jakieś pytanie, to śmiało pytaj.
Kontakt: kinga.godowska@vp.pl
Dziękuję za wszystkie komentarze!