"Jestem tylko osamotnioną kobietą - rzekłam - która straciła wszystko, co kochała i ceniła, i która próbuje to odzyskać."

Po siostrach Bronte, Jane Austen, Elizabeth Gaskell i najsłynniejszej powieści Oscara Wild'a - przeszedł czas, żebym poznała kolejnego dziewiętnastowiecznego pisarza. Za wydanie dzieł Wilkie Collinsa w Polsce, zabrało się Wydawnictwo MG. Oczywiście, nie mogłam przejść obojętnie obok historii kobiety, która postanawia złamać ówczesne konwenanse niewtrącania się damy w sprawy dotyczące prawa i decyduje sama wziąć sprawy we własne ręce, wystawiając się przy tym na zniewagę i publiczne upokorzenie. Prawo i dama to piękny opis dzieła, jakiego jest w stanie dokonać kobieta, kochająca swojego męża szczerze i mocno. 


"Ostatnim ceremoniałem, jaki należało odprawić, było, jak zwykle, złożenie podpisów w księdze ślubów. W zamieszaniu (i wobec braku jakichkolwiek wskazówek, którymi mogłabym się kierować) popełniłam błąd będący, jak stwierdziła ciotka Starkweather, złą wróżbą na przyszłość. Podpisałam się nazwiskiem męża zamiast panieńskim. (...)
- Zły początek - rzekła, wskazując odwrotnym końcem pióra na mój nieszczęsny podpis. - Mam nadzieję, moja droga, że nie dożyjesz chwili, w której miałabyś tego żałować."

To od złego podpisu Valerii wszystko się zaczyna. Jak przepowiada jej ciotka, był to zdecydowanie najgorszy możliwy początek życia nowożeńców. Cała rodzina była przeciwna zamążpójściu kobiety, jednak ta, uparta i zakochana w starszym od siebie mężczyźnie, nie dała się przekonać. Szczęście małżonków trwa krótko, wystarcza niecały tydzień, by zakłócić ich spokój... Fałszywe nazwisko, pod którym zdecydował się poślubić ją mąż to zaledwie początek skrywanych tajemnic.

Valeria zamienia się w detektywa i nie daje za wygraną, próbując odkryć, co ukrywa przed nią jej ukochany mąż. Razem z czytelnikiem błądzi przez manowce, odkrywa kolejne kawałki układanki, odwiedza ludzi związanych z dawnym życiem, które prowadził Eustace. Możemy towarzyszyć jej w chwilach przygnębienia i smutku, niepewności i niezdecydowania, ale też wtedy, gdy zostaje już niewiele malutkich kroczków, aby w końcu dowiedzieć się prawdy. Skrzętnie skonstruowana intryga wciąga, ciekawi i maksymalnie pochłania uwagę czytelnika. Kobieta nie dba o koszty pieniężne, stawia na szali nawet własne dotychczasowe szczęście... Wszystko, by poznać prawdę i odzyskać spokój duszy.

Prawo i dama jest niezwykle pięknie napisana, autor dużo uwagi poświecił budowie psychologicznej swojej bohaterki, ale też nie szczędził słów, prezentując nam ukochanego kobiety oraz postaci drugoplanowe. Intryguje zachowanie pani Macallan, teściowej Valerii. Miserrimus Dexter, będący kluczem do rozwiązania sprawy, to szaleniec i kaleka, któremu ciężko wierzyć w jakiekolwiek słowo. Chociaż świetnie wytłumaczony został sposób myślenia Eustanca, pobudek jakie nim kierowały i jego tchórzostwa, sama nie potrafiłam zrozumieć. Dziwiło mnie niesłabnące uczucie, jakim pałała do niego żona, mimo jego wszystkich postępków i braku zaufania do niej. Jeśli gdziekolwiek mamy zaprezentowany przykład, jak bezwarunkowa może być miłość, jest on w tej powieści idealnie na pierwszym planie.

"Nasze oczy się spotkały i jak szczerze wierzę, w tym samym momencie spotkały się nasze serca."

Powieść jest naprawdę skrupulatnie przemyślana. Chociaż wydarzenia nie rozgrywają się szybko, śledztwo Valerii wciąga i nie pozwala się oderwać od lektury. Musicie mieć jednak na uwadze, że Prawo i dama nie przeczytacie szybko. Moim zdaniem, Wilkie Collins pozwala się zatrzymać, do rozkoszowania się lekturą zachęca nieco dłuższym opisem, który w żadnym wypadku nie nudzi, a jest potrzebny i wręcz niezastąpiony. Ja sama czytałam Prawo i dama powoli, skupiając się na niuansach, które wraz z biegiem wydarzeń nabierają głębokiego znaczenia i okazują się kluczem do rozwiązania zagadki.

Jestem naprawdę pod urokiem tej książki. Uważam, że jest bardzo dobra, wręcz rewelacyjna i zasługuje na uwagę każdego czytelnika, lubiącego od czasu do czasu przenieść się do dziewiętnastowiecznej Anglii. Oczywiście, realia tamtych czasów nie mogą być oddane wierniej niż przez pisarza, który żył w tamtym okresie i sam spacerował po ulicach Londynu. Prawo i dama zachwyca, nie mogę doczekać się poznania innych dzieł Wilkie Collinsa.

Prawo i dama - Wilkie Collins, 410str., Wydawnictwo MG

Za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego serdecznie dziękuję Wydawnictwu MG!

Komentarze

  1. Wydaje się być ciekawa, ale jakoś aż tak mocno mnie do siebie nie ciągnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzeba lubić takie klimaty żeby zachwycić się taka książka :)

      Usuń
  2. Ciekawe czy mnie oczaruje ;) Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Sama nie wiem... nie ciągnie mnie do niej ale to nie oznacza, że nie zerknę ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo klimatyczna, raczej rzadko sięgam to takie książki ale tę przeczytam. Może jeszcze nie w tym momencie, bo kolejka się zrobiła ale będę ją miała na uwadze :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Z jednej strony mam wrażenie, że to nie są moje klimaty, a z drugiej "Duma i uprzedzenie" bardzo mi się spodobała, więc może kiedyś się skuszę. :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dumę i uprzedzenie czytałam dwa razy, wydaje mi się się że Austen ma nawet ciut cięższy styl niż Collins więc skoro Ci się podobało to i prawo i darmo powinno przypaść ci do gustu :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Drogi czytelniku!
Skoro tu dotarłeś, to znaczy (mam nadzieję), że przeczytałeś post powyżej i wiesz co komentujesz. Będzie mi bardzo miło jeśli co do treści komentarza trochę się wysilisz, bo na każdy z nich odpowiadam. Wszelkiego rodzaju dyskusje są bardzo mile widziane. :)
Twojego bloga także odwiedzę i jeśli przypadnie mi do gustu – pozostawię po sobie ślad.
Jeśli masz do mnie jakieś pytanie, to śmiało pytaj.
Kontakt: kinga.godowska@vp.pl
Dziękuję za wszystkie komentarze!