"(...) tam, gdzie był ogień, zawsze pozostaje żar."

Widzicie tę piękną okładkę? To ona przykuła mój wzrok, zachęcając do przeczytania.
Lato, które się zaczyna to podróż przez życie, coroczne celebrowanie nocy świętojańskich.
Roser i Elvia wszystko od zawsze robiły razem, były najlepszymi przyjaciółkami od dziecka. 
Zaszły w ciąże praktycznie w tym samym czasie. Chciały, by w przyszłości ich dzieci połączyła niezwykła więź, może nawet miłość.
Czy wola matek się wypełni?
Czy losy Andreu i Julii postaną na zawsze nierozerwalnie złączone?


Spodziewałam się kwitnącej powieści o świeżej miłości. Historii wiodącej przez życie, od narodzin aż do śmierci. Takiej z gorącym latem i Katalonią w tle. I coś w tym jest, ale nie do końca. Bo Lato, które się zaczyna opowiada części historii co rok, dokładnie w Noc Świętojańską. Brakuje ciągu przyczynowo-skutkowego. Nowe postaci pojawiają się niespodziewanie i nagle stają na pierwszym planie. Ich zjawienie nie jest poprzedzone żadną sytuacją, żadnym konkretnym wstępem oprócz opisu ich osobowości i charakteru. Brakuje wydarzeń, które zdołałyby ich rozbudować. Opisy, choć dobre i piękne, nie oddadzą należycie charakteru postaci. Czytelnik dostaje coś w rodzaju suchych informacji o ich odrębności, ale brak tu jakichkolwiek rozmów, wydarzeń czy okoliczności, które lepiej oddałyby ich usposobienie. Tak, aby czytelnik sam mógł odkryć te indywidualne cechy. To jak opis pysznego ciastka, bez skosztowania go.  Dużo tu też wspomnień o zmarłych, których w powieści nawet nie zdążyliśmy dobrze poznać. 

Silvia Soler nie potrafi konstruować naturalnych dialogów i zasłania się kwiecistymi opisami. Co tam naturalnych, nie potrafi ich pisać w ogóle. Jest ich bardzo mała ilość, a jak już się pojawiają, pozostawiają po sobie jedynie posmak sztuczności i rozczarowania. Opis, choć jak najlepszego rodzaju, nie zastąpi biegu akcji i nie pochłonie wystarczająco.  W tekście parę razy spotkałam się ze stwierdzeniem, że sytuacja przypomina taką jak w filmach... Nie wiem, co to miało na celu, może miało pomóc w wyobrażeniu sobie danej sceny? Nie podobały mi się także zapowiedzi pod koniec rozdziałów, informujące, że niedługo wydarzy się to i to, np: X i Y wezmą ślub sześć miesięcy później. To odbiera całą przyjemność z czytania, od razu podając czytelnikowi na tacy, co wydarzy się dalej. Przez to ciężko o ciekawość dalszych losów bohaterów. Duże przeskoki czasowe też w tym nie pomagają. 260 stron na opisanie pięćdziesięciu lat życia? Mało, bardzo mało! A przecież to szmat czasu, pół wieku. 

Nie wiedziałam skąd biorą się niektóre sytuacje, a uczucia postaci często wydawały mi się wyssane z palca. Ciężko o inne wrażenia, obserwując kogoś tylko w czasie świętojańskiej nocy, do tego z punktu widzenia narratora podającego nam suchy, rzetelny opis. Stąd nagle rodziło się komuś dziecko albo ktoś brał z kimś ślub (a dopiero później zamieszczony był opis pierwszego spotkania...). Dziwne było też mieszanie narracji - raz występowała w czasie przeszłym a innym razem w teraźniejszym. Ha, i pod koniec narrację dostała Julia i Andreu... po jednym zdaniu, na tej samej stronie, w tym samym rozdziale, napisanym w czasie teraźniejszym. Nie wydaje mi się być to celowy zabieg, dlatego dziwi mnie takie niedopatrzenie ze strony autorki. 

piękna ilustracja przed pierwszym rozdziałem

Za Lato które się zaczyna w 2013 roku, Silvia Soler dostała nagrodę im. Ramona Llulla. Dowodzi to, że powieść może się podobać. Ja czuję się zawiedziona i nie przypadły mi do gustu rozwiązania, jakie zdecydowała się zastosować autorka. Uważam też, że żeby napisać dobrą, wciągającą powieść, trzeba mieć więcej rozmachu i wrzucić swoich fikcyjnych bohaterów w wir akcji, puścić ich własnym biegiem. Jeśli jednak książka bardzo Was ciekawi, nie będę odradzała, w końcu najlepiej przekonać się na własnej skórze! W tekście znalazłam nawiązania do Wichrowych Wzgórz i Rebeki, za co oczywiście Pani Soler dostaje ode mnie plusika. 

Lato, które się zaczyna - Silvia Soler, 265str., Wydawnictwo Kobiece

Za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego serdecznie dziękuję Wydawnictwu Kobiecemu!

Komentarze

  1. Czytając Twoją recenzję stwierdzam, że z pewnością po nią jednak nie sięgnę :D
    http://whothatgirl.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Szczerze powiedziawszy ta okładka mojego serca nie podbiła. :P Pozycję tę raczej sobie odpuszczę, bo preferuję raczej takie, które mają więcej akcji i dialogów, bo opisy potrafią mnie zanudzić, więc mam wrażenie, że ta książka nie przypadłaby mi do gustu. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A moje już tak :D ubolewam tylko że środek nie okazał się taki ładny :/ dobre opisy są potrzebne ale nie zastąpią dialogów ;)

      Usuń
  3. Nigdy wcześniej nie słyszałam o tej książce i w sumie rzadko czytam na blogach o pozycjach których nie kojarzę, ale tu zrobiłam wyjątek ;) Ogólnie to pomysł na fabułę podoba mi się bardzo, ale te wady które jej wytknęłaś nie brzmią zachęcająco :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książka miała premierę 8 czerwca więc mogłaś jeszcze o niej nie słyszeć ;>
      Jeśli chcesz to możesz sprawdzic sama albo przekartkowac/ przeczytać fragmenty w księgarni i zobaczysz czy ci powieść odpowiada ;)

      Usuń
  4. Nie planowałam czytać tej książki, więc widzę, że dużo nie stracę. Brakuje akcji, wydarzeń i dialogów, czyli praktycznie wszystkiego. Nie będę marnować czasu :)

    OdpowiedzUsuń
  5. co za klimatyczna okładka <3 z tymi dialogami to trochę słabo, nie lubię długich opisów. cóż, przedstawienie 50 lat na 260 stronach też brzmi mało prawdopodobnie :D pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Wszędzie ta Rebeca :D
    Książka brzmi tak letnio i niewymagająco, chociaż nie wiem, czy sama bym ją wybrała... Za krótka i za ogólna z tego co piszesz. Trudno byłoby ją zrozumieć...
    POCZYTAJ ZE MNĄ

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha :p
      Nie nazwalabym jej "niewymagajacą" - ja się męczyłam czytając :<

      Usuń
  7. Lubię historię tego typu i "Lato, które się zaczyna" było jednym z moich priorytetów w najbliższym czasie... Twoja recenzja zdecydowanie ostudziła mój zapał, jednak i tak przeczytam tę powieść w przyszłości, by wyrobić sobie opinie na jej temat. Nie ma przecież dwóch identycznych opinii ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak chętnie poznam twoje zdanie na temat tej książki :)

      Usuń
  8. Jestem bardzo ciekawa tej książki, na razie czeka na swoją kolej ;) Ale pokładam w niej duże nadzieje :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Chyba bym się ciągle gubiła w takiej chaotycznej narracji. I wolę, gdy jest więcej dialogów niż opisów. Dlatego na razie nie skuszę się na tę książkę.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę że to dobry wybór bo na rynku jest o wiele bardziej wartych uwagi książek ;>

      Usuń
  10. Hmm tego może nie, ale coś z Katalonią w tle bym chętnie przeczytała :). Może całkiem podróżniczego.

    OdpowiedzUsuń
  11. Pozostawiając komentarz dotyczący tej książki na moim blogu tak bardzo mnie przestraszyłaś, że szybko z ciekawości zabrałam się dziś za lekturę. Może przeczytałam za mało, ale na razie nie dostrzegłam mankamentow, o których piszesz. A opisy zastępujące dialogi nie są dla mnie dużym problemem na obecny moment :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takiej sytuacji nie pozostaje mi życzyć Ci nic innego jak udanej lektury. To że książka mi się nie podobała to nie świadczy że nikogo innego nie zachwyci. Mam nadzieję że ciebie lato które się zaczyna usatysfakcjonuje. Czekam na recenzje na twoim blogu :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Drogi czytelniku!
Skoro tu dotarłeś, to znaczy (mam nadzieję), że przeczytałeś post powyżej i wiesz co komentujesz. Będzie mi bardzo miło jeśli co do treści komentarza trochę się wysilisz, bo na każdy z nich odpowiadam. Wszelkiego rodzaju dyskusje są bardzo mile widziane. :)
Twojego bloga także odwiedzę i jeśli przypadnie mi do gustu – pozostawię po sobie ślad.
Jeśli masz do mnie jakieś pytanie, to śmiało pytaj.
Kontakt: kinga.godowska@vp.pl
Dziękuję za wszystkie komentarze!