"Córki pana Vanstone'a to dzieci niczyje i zgodnie z prawem zdane są teraz na łaskę lub niełaskę swojego stryja."

Córki niczyje to zapis życia dwóch sióstr - Magdalen i Nory Vanstone, które po śmierci rodziców zostały bez środków do życia, uznane za nieślubne dzieci, potępione przez społeczeństwo.
Starsza z sióstr, Nora, pogodziła się z okrutną decyzją stryja, któremu przypadł w posiadanie cały majątek jej ojca.
Magdalen natomiast, nie potrafiąc zaakceptować niesprawiedliwego losu, pragnie zemsty. Wkrótce to pragnienie staje się jedynym celem, sensem jej egzystencji, do którego dąży zdesperowana kobieta.
Czy jest coś do czego nie zdecydowałaby się posunąć w walce o utracone pieniądze?


Miałam bardzo duże oczekiwania względem Córek niczyich, najwyższe oceny przypadały właśnie tej powieści z całego dorobku Wilkie Collinsa. Po rewelacyjnej lekturze Prawo i dama, zacierałam łapki na coś jeszcze lepszego, wręcz wybitnego. Niestety, z bólem mojego czytelniczego serduszka muszę powiedzieć, że nie do końca czuję się usatysfakcjonowana.

Z Córkami niczyimi spędziłam mnóstwo czasu, powieść jest wymagająca i nie da się przeczytać jej szybko (więcej niż 100 stron jednego dnia nie udało mi się pochłonąć). Na to prawie 800 stronicowe tomiszcze trzeba zarezerwować sobie sporo czasu. I tutaj pojawiła się pierwsza przeszkoda - o ile wolne zatapianie się w lekturze nigdy nie stanowiło dla mnie problemu, o tyle Córki niczyje niejednokrotnie potrafiły mnie zmęczyć. Akcja czasem niezwykle wciągająca, czasem przymierająca i wiejąca nudą nie potrafiła należycie mnie pochłonąć. Pokuszę się o stwierdzenie, że Córki niczyje byłyby lepsze, gdyby zawartych na katach powieści słów było mniej.

Historia sama w sobie jest ciekawa, umiejętnie poprowadzona. Jesteśmy świadkami jak pragnienie zemsty z roku na rok coraz bardziej pochłania Magdalen, a jedynym celem jej życia staje się pogoń za należnymi jej pieniędzmi z majątku zmarłych rodziców. Dodatkowe umiejętności aktorskie bohaterki dodają powieści smaku i oryginalności. Nieoceniona pomoc kapitana Wragge'a, zawodowego oszusta, to warunek powodzenia przedsięwzięcia. Sceny z jego udziałem były dla mnie najciekawsze i najbardziej wciągające (wtedy nawet nie myślałam o odłożeniu książki na bok!). Podobało mi się zagłębianie we wszystkie elementy spisku.


Warto zwrócić też uwagę na dwa uczucia, które zawładnęły Magdalen. Pierwsze z nich, to do Franka, pojawia się na samym początku i ma duży wpływ na poczynania bohaterki i późniejsze ukształtowanie życia sióstr. Dżentelmen niespecjalnie przypadł mi do gustu, ale jestem pełna uznania (po raz kolejny!) jak udało się Wilkie Collinsowi przedstawić namiętności władające kobiecą naturą (jako mężczyzna miał znacznie utrudnione zadanie ;)). Druga miłość, ta dojrzała, pojawia się na samiutkim końcu i więcej już nie mogę zdradzić... Może oprócz tego, że nie wierzę w aż taki zbieg okoliczności i aż taką trwałość uczucia i pamięci, ale... Każdej romantycznej duszy ten wątek na pewno przypadnie do gustu!

Wydaje mi się, że mogłam mieć zbyt duże nadzieje przed przeczytaniem tej książki (piękna okładka jeszcze bardziej próbowała udowodnić, że Córki niczyje to musi być coś wybitnego!). Mimo to, uważam, że jest to powieść bardzo dobra i nie żałuję spędzonych z nią dni. Jeszcze raz mogę podziękować umiejętnemu pióru Collinsa za przeniesienie mnie do XIX-wiecznej Anglii.

Córki niczyje - Wilkie Collins, 768str., Wydawnictwo MG

Za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego serdecznie dziękuję Wydawnictwu MG!

Komentarze

  1. Myślę, że moją przygodę z tą autorką i jej twórczością zacznę od inne jej książki. Fabuła tej książki wydaje się ciekawa może i kiedyś sięgnę również po tą powieść w końcu nie raz już czytałam książki, w których tempo akcji było różne.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wilkie Collins to mężczyzna, nie kobieta, co podkreśliłam w recenzji pogrubioną czcionka :(

      Usuń
  2. O matko, jaka gruba. Powiem szczerze, że ilość stron mnie jednak zniechęca :/
    http://whothatgirl.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Tematyka raczej nie w moim stylu, bo jak już sięgam po książki z historycznym zarysem to oczekuję księcia i burzliwego romansu ;). Nie mniej jednak zapamiętam sobie nazwisko autora i może spróbuję z Prawem i damą, skoro była lepsza :D.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o tak, prawo i dama polecam, i jest tam wątek miłosny, kobieta probuje rozwiązać tajemnicę męża z przeszłości ;)

      Usuń
  4. Może kiedyś przeczytam... zobaczę ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kocham takie grubaski :D Ale póki co musi poczekać, napięty grafik :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ważne że w końcu przyjdzie pora na lekturę córek :D

      Usuń
  6. Ciekawa recenzja i myślę że kiedyś może te książkę przeczytam :) pozdrawiam :) www.wspolczesnabiblioteka.blogspot.com
    P. S. Ja zostaje u ciebie na dłużej... Jako obserwujący :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Zaczęłam czytać tę książkę już kiedyś, ale nie skończyłam, jakoś nie mogłam przez nią przebrnąć. Niemniej dam jej chyba jeszcze drugą szansę, bo ogólnie wpisuje się ona w moje czytelnicze klimaty. Może jak będę miała więcej czasu to po nią sięgnę, może w czasie urlopu, bo na taką obszerną pozycję to trzeba trochę skupienia...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam podobnie z Armadale Wilkie Collinsa, po prostu na jego ksiązki trzeba zagospodarować sobie więcej wolnego czasu ;)

      Usuń
  8. Poprowadzić wartką i ciekawą akcję przez 800 stron to wyzwanie, więc nie dziwię się że chwilami wiało nudą. Póki co na takie grubszy nie mam czasu ale może kiedyś :) Chociaż u siebie mam kilka, które też czekają cierpliwie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. haha, rzeczywiście patrząc na to z tej strony - faktycznie jest to trochę niemożliwe ;p

      Usuń
  9. Uwielbiam Collinsa! Uwielbiam "Córki niczyje" i inne jego powieści - od tej książki rozpoczęłam przygodę z tym autorem, a na półce mam dwie kolejne jego książki, które jeszcze nie przeczytałam, ale wkrótce zamierzam 💓💓

    OdpowiedzUsuń
  10. Myślę, że mogłabym dać tej książce szansę pomimo tego, że akcja czasem jest nudna. Całość jednak mnie intryguje, ale trochę tych stron ma i nie wiem kiedy uda mi się po nią sięgnąć. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak będziesz miała okazję i trochę czasu na czytanie to zachęcam :)

      Usuń
  11. Książka rzeczywiście wydaje się być trudna i chwilami męcząca, ale mnie od dłuższego czasu do siebie przyciąga. Tylko tak jak mówisz - trzeba na nią poświęcić trochę więcej czasu. A co do mężczyzny umiejącego przedstawiać namiętność kobiety... Jeżeli autorowi to wyszło, to trzeba mu pogratulować! Bo jednak miłość w męskim a damskim wykonaniu często się różnią :D.

    http://demoniczne-ksiazki.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak, to trudne zadanie, ale jestem zdania że wilkie collins idealnie to potrafi (nie tylko namiętność ale i kobiecą przebiegłość czy zachowanie potrafi oddać jakby sam należał do przedstawicielek płci pięknej!)

      Usuń
  12. Jakkolwiek brzmi ciekawie, tak chyba nie jest to książka dla mnie, wolę gdy akcja dzieje się współcześnie.
    Poza tym czasem tak to już jest, że mamy zbyt duże oczekiwania i książka niby nam się podoba, a jednak trochę nas zawiodła ;))

    Biblioteka-wspomnien.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ach tak, wysokim oczekiwaniom nawet najlepszemu dziełu ciężko sprostać ;)

      Usuń
  13. Nie jestem do końca przekonana, nie przepadam za książkami, w które nie można się wgryźć, a które trochę się dłużą. ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Doskonale wiem co to znaczy mieć zbyt duże oczekiwania i wiem jak boli kiedy książka ich nie spełnia więc gratuluję ci, że po tym wszystkim nadal uważasz, że to była bardzo dobra powieść. ;) Ja nie jestem wielką fanką powieści historycznych więc tym razem passuję.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Drogi czytelniku!
Skoro tu dotarłeś, to znaczy (mam nadzieję), że przeczytałeś post powyżej i wiesz co komentujesz. Będzie mi bardzo miło jeśli co do treści komentarza trochę się wysilisz, bo na każdy z nich odpowiadam. Wszelkiego rodzaju dyskusje są bardzo mile widziane. :)
Twojego bloga także odwiedzę i jeśli przypadnie mi do gustu – pozostawię po sobie ślad.
Jeśli masz do mnie jakieś pytanie, to śmiało pytaj.
Kontakt: kinga.godowska@vp.pl
Dziękuję za wszystkie komentarze!