Hate

Kiedy Rosie i Paul zostali zaatakowani bez powodu,
wszystko się zmieniło.
Jej siostra, Eve, nie może się odnaleźć po stracie.
Jej matka poświęca czas na rozgłaszaniu tragedii córki.
Gdy w szkole Eve pojawia się Anthony, 
piekło Eve rozpoczyna się na nowo.
Dziewczyna zna to nazwisko.


Powyższy opis fabuły jest oczywiście mojego autorstwa. Tego z okładki nie będę przytaczała, ale jeśli przeczytacie to, co Wydawnictwo Zielona Sowa serwuje nam z tyłu - w sumie znacie już całą treść Hate. Nic nowego raczej się nie dowiecie. Ja sama przestałam czytać w całości takie opisy, czasem luknę na kilka pierwszych zdań, ale zazwyczaj sugeruję się przy wyborze okładką (nie bijcie) i opiniami innych recenzentów. I dziękuje sobie teraz za to, bo gdybym przeczytała opis Hate - z czytania nie miałabym żadnej przyjemności, a tak było... znośnie.

Owszem, doceniam trudną tematykę Hate, którą jest szeroko pojęta odmienność. Tragiczna napaść na niewinnych ludzi z powodu ich wyglądu, brak szacunku dla odmiennych upodobań seksualnych. Okej, to ważne sprawy, ale przedstawione w zbyt czysto dydaktyczny sposób, z góry Alan Gibbons mówi nam, co jest złe, a co dobre. Raczej nie zagłębia się w psychikę bohaterów, a jedynie przedstawia nam chłodny ciąg myślowy poszczególnych z nich, do tego dodaje kilka filozoficznych rozmów. Taki sposób przedstawienia tematu zupełnie do mnie nie trafia. Wydaje mi się, że miało być mocno, kontrowersyjnie, brutalnie i okrutnie - wyszło nijako i przeciętnie. Jak miałam odczuć stratę Eve, strach Olego i poczucie winy Anthonego, gdy ich postacie spłaszczały się stopniowo wraz z każdym boleśnie krótkim rozdziałem?

Właśnie, krótkie rozdziały. To chyba miało służyć zapadaniu w pamięć i budowaniu napięcia, niedopowiedzenia, oryginalności. Nie wyszło. Co prawda, bardzo szybko pochłonęłam tę książkę, ale najprawdopodobniej równie szybko o niej zapomnę. Ciężko mi cokolwiek więcej o Hate napisać, pierwszy raz mam taką pustkę w głowie. Ta książka niczym się nie wyróżnia, udaje filozoficzną i moralnie dobrą, tym samym stanowi raczej wzór dobrego zachowania i niewinności. Jeśli chodzi o trudny temat homoseksualizmu, nie wiem czy zauważyliście, ale nie jestem w tej kwestii zbyt otwarta. Miałam do czynienia z takimi osobami, nic złego im nie zrobiłam, ale słuchanie co kto z kim robił w łóżku, pozostawiło po sobie niesmak i aktualnie nie preferuję takich znajomości, zraziłam się.

Relacja między Joss (przyjaciółką Eve) a Anthonym ciekawie się zapowiadała i... na tym się skończyło. Ta relacja oklapła równie szybko, a autor stracił nią zainteresowanie. Szkoda, to mógłby być wielki plus dla poprawienia jakości Hate.


Podsumowując, powieść Alana Gibbonsa jest boleśnie przeciętna, umoralniająca i źle napisana. Przeczytałam Hate bez emocji, a to największy minus jaki może mieć książka. Jednak Hate skierowana do młodszych czytelników, może być wartościową lekturą.

Hate - Alan Gibbson, 269str., Wydawnictwo Zielona Sowa

(dużo tu się ostatnio dzieje, więc wpadajcie, to dla mnie bardzo ważne ;))

Komentarze

  1. Czyli to jedna z tych książek, które można sobie odpuścić...

    PS Ładna połeczka z książkam i:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja sobie odpuszczę, jakoś nie czuję się przekonana :c
    http://whothatgirl.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak ja nie cierpię, gdy opis zdradza co ciekawsze wątki w książce! Okropieństwo! :|
    O książce natomiast słyszę chyba pierwszy raz ;o Nie czuję się jednak nią zainteresowana, a jeszcze jak mówisz o braku emocji... Chociaż akurat krótkie rozdziały są dla mnie na plus, preferuję takie :D Ale to i tak nie zmienia faktu, że po tę powieść nie mam zamiaru sięgać xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krótkie rozdziały same w sobie też bardzo lubię ale tutaj cała książka była dość słaba :/

      Usuń
    2. Osoby piszące te opisy chyba nie rozróżniają czasem streszczenia od zajawki, która ma czytelnika przyciągnąć. XD

      Usuń
    3. Dokładnie, dlatego często sobie odpuszczam czytanie opisu, zwłaszcza gdy widzę że jest podejrzanie długi xd

      Usuń
  4. Spotkałam się z jedną recenzją tej powieści i o dziwo bardzo zachęcającą, a było to u blogerki, której opinie szanuję, więc może kiedyś jednak się skuszę i sama przekonam się jaka właściwie jest ta pozycja. :P

    OdpowiedzUsuń
  5. O matko, zdecydowanie jestem na nie. Zbyt dużo książek i za mało czasu żeby czytać książki coś udające, całkowicie przeciętne i źle napisane.

    OdpowiedzUsuń
  6. Książka chyba jednak nie dla mnie. Bardzo ładne zdjęcia :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Pamiętam, że jakiś czas temu chciałam przeczytać tę książkę. Teraz już sama nie wiem, jeszcze się zastanowię. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Skoro jest aż tak przeciętna, to nie będę sobie nią zaprzątać głowy, tylko poszukam jakichś lepszych pozycji do czytania. Pozdrawiam ciepło! ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Hate - nienawiść, mocny tytuł dla przeciętnej ksiązki... szkoda :/

    OdpowiedzUsuń
  10. Ugh, niekiedy wydawnictwa naprawdę przesadzają, jeżeli chodzi o opisy. Rozumiem, że ludzie odpowiedzialni za tę czynność robią wszystko, aby zachęcić nas – czytelników – do lektury, ale jak nam strzelają streszczenie, to jak czerpać frajdę z odkrywania coraz ciekawszych wątków? Oczywiście także potępiam opisy składające się z dwóch, góra trzech zdań, bo to też raczej nie zachęca...
    A co do samej książki, to po początkowej ciekawości pozostało jedynie wspomnienie. Z każdym kolejnym zdaniem zaczęłam dostrzegać, że może potencjał był, ale skoro wykonanie leży i kwiczy, to nie ma sensu marnować na nią czas. A szkoda, bo kusiła...

    DEMONICZNE KSIĄŻKI

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Drogi czytelniku!
Skoro tu dotarłeś, to znaczy (mam nadzieję), że przeczytałeś post powyżej i wiesz co komentujesz. Będzie mi bardzo miło jeśli co do treści komentarza trochę się wysilisz, bo na każdy z nich odpowiadam. Wszelkiego rodzaju dyskusje są bardzo mile widziane. :)
Twojego bloga także odwiedzę i jeśli przypadnie mi do gustu – pozostawię po sobie ślad.
Jeśli masz do mnie jakieś pytanie, to śmiało pytaj.
Kontakt: kinga.godowska@vp.pl
Dziękuję za wszystkie komentarze!