Kontakt alarmowy

Penny dostaje się na studia w Austin w Teksasie,
zaledwie godzinę drogi od domu.
Chce zostać pisarką i być może zmienić coś w swoim życiu,
z którego do tej pory nie była zadowolona.

Sam wplątał się w bagno. Emocjonalne i finansowe.
Kłopoty z byłą dziewczyną, której nie potrafi wyrzucić z głowy.
Boleśnie marne zarobki,
mama alkoholiczka,
brak czyjejkolwiek pomocy.

Obydwoje dla siebie stają się kontaktami alarmowymi
w przypadku ataków paniki.
Połączą ich komórki - wiadomości i telefoniczne sekrety.


Mary H. K. Choi prowadzi relację Penny i Sama w niestandardowy, szczególny sposób. Penny to zestaw skomplikowanych cech niezależnej jednostki, raczej uciekającej od towarzystwa. Sam ze swoją wychudzoną sylwetką i marnie wykonanymi tatuażami raczej nie przypomina gorącego głównego bohatera romansów. Autorka niejednokrotnie podkreśla ich nieporadność, nieumiejętność nawiązania kontaktu, a potem niekomfortowe i dość niezręczne zderzenie w rzeczywistości. Jej bohaterowie nie zajmują podium hierarchii społecznej, nie zawsze wyglądają perfekcyjnie i takie ich przedstawienie to największy plus tego nastoletniego romansu (określam go w tej sposób, bo nie odczułam, żeby Sam miał te 21 lat, zachowywał się maksymalnie jak 18-latek).

Ciężko było mi wczuć się w postać Penny, jej zestaw cech najlepiej obrazuje słowo nerd, osoba ogarnięta skrają obsesyjnością i nieprzystosowana do radzenia sobie w społeczeństwie. Jej narracja często serwowała nam porównania do rzeczy/zjawisk/postaci, których nie znałam, a i przypisy niewiele mi pomogły w ogarnięciu toku jej rozumowania. Dodatkowo matrixowa historia, którą pisała bohaterka była dość... specyficzna i dziwna. Z Samem o wiele łatwiej było mi się zaprzyjaźnić. Nawet w powieści bohaterowie określają Penny jako dziewczynę "z kosmosu, oderwaną od rzeczywistości" i to jest idealne jej podsumowanie. Sam nadawał na falach, które rozumie większość populacji. Oczywiście miał tę rzadką umiejętność, że rozumiał częstotliwość Penny.


Ich rozwijająca się znajomość, metafizyczne połączenie było pokazane w bardzo umiejętny i ciekawy sposób. Forma wiadomości tekstowych, które do siebie wysyłali to doskonały wybór. Niezwykle przyjemnie czytało mi się ich nietuzinkowe rozmowy, pełne specyficznych żartów, głębokich wynurzeń. To było naprawdę fajne. Nie pasował mi tylko wiek bohaterów w stosunku do ich zachowania. Wydawali się młodsi niż byli w rzeczywistości, okropnie mi to ze sobą kontrastowało. Choi pokazuje ich związek w bardzo niewinny, czysty sposób. Zabrakło mi tutaj czegoś mocniejszego, wiecie, takiego z pazurkiem ;)


Tak, wymieniłam kilka minusów, ale musicie wiedzieć, że Kontakt alarmowy przeczytałam w dwa dni, bo nie mogłam się oderwać! Mimo wad, ta powieść okropnie wciąga. Podobało mi się, że autorka ukazała też całościowo życie bohaterów poza rodzącą się między nimi zażyłością - pracę nad książką Penny, kręceniu filmu dokumentalnego przez Sama, relacje z rodzicami i przyjaciółmi. To ważne aspekty i dzięki temu Kontakt alarmowy ogromnie zyskał w moich oczach, skutecznie ukrywając niedoskonałości. Polecam! To dobra pozycja do odstresowania się, odpoczęcia i leniuchowania na kanapie ;)

Kontakt alarmowy - Mary H. K. Choi, 385str. Wydawnictwo Zysk i S-ka

Za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego serdecznie dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka!

Komentarze

  1. Przepiękna okładka! Sama fabuła też wydaje się ciekawa i w końcu nie ma idealnych bohaterów. Myślę, że ten tytuł jest przede mną.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Jest szansa, że mi się spodoba :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Pachnie mi to interesującym nastoletnim romansem, który właśnie wylądował na mojej liście "do przeczytania". :P

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedy będę miała ochotę na coś lekkiego i niezobowiązującego, wezmę pod uwagę ten tytuł. 😊

    OdpowiedzUsuń
  5. Jakie cudowne zdjęcia <3
    Odnośnie książki to ja również próbuje wczuć się w postacie ale rzeczywiście nei zawsze jest to możliwe - czasem cięzko jest się z nimi utożsamić, polubić... Nie obiecuję, że sięgnę po tę książkę ale też że nie zajrze kiedy zobaczę ją w bibliotece ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Lubię wciągające pozycję, które pomyka się w jeden dwa wieczory i chyba nieco stęskniłam się za tego typu książkami, więc zapiszę sobie ten tytuł ;))

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Drogi czytelniku!
Skoro tu dotarłeś, to znaczy (mam nadzieję), że przeczytałeś post powyżej i wiesz co komentujesz. Będzie mi bardzo miło jeśli co do treści komentarza trochę się wysilisz, bo na każdy z nich odpowiadam. Wszelkiego rodzaju dyskusje są bardzo mile widziane. :)
Twojego bloga także odwiedzę i jeśli przypadnie mi do gustu – pozostawię po sobie ślad.
Jeśli masz do mnie jakieś pytanie, to śmiało pytaj.
Kontakt: kinga.godowska@vp.pl
Dziękuję za wszystkie komentarze!