Nie mogę przestać pragnąć dziewczyny mojego syna

Jordan 

Wziął mnie do swojego domu, gdy Cole, mój chłopak, i ja... nie mieliśmy jak zapłacić rachunków. Byliśmy zrujnowani. Cole tylko imprezował, pił i urywał się z pracy. 

Pike'a poznałam jeszcze zanim dowiedziałam się, kim jest i co to dla nas oznacza.

Pike

Zamieszkała w moim domu, bo wiedziałam, że taki jest mój obowiązek względem Cole'a. Potem wiele rzeczy się zmieniło. 

Nie mogę przestać pragnąć dziewczyny mojego syna. 

Birthday girl zaskakuje od samego początku, przede wszystkim wyborem obiektu westchnień głównej bohaterki. Romans z niemal dwadzieścia lat starszym mężczyzną nie jest częstym motywem w literaturze współczesnej. Oczywiście Pike jest niesamowicie przystojny i umięśniony (bardziej niż jego wciąż nastoletni syn) i zachwyca Jordan już od pierwszego spotkania, kiedy nie wiedzieli kim dla siebie tak naprawdę są. 


Dla mnie to trochę nieprawdopodobne, żeby facet koło 40 mógł być tak atrakcyjny dla dziewiętnastolatki, ale w końcu - kiedy człowiek się zakochuje, nie myśli racjonalnie, a druga połówka wstrząsa całym jego światem. I to uczucie zostało tutaj świetnie pokazane, tłumione emocje wylewają się z każdego zdania, a fascynacja bohaterów sobą (mamy podwójną narrację) pasjonuje i kiedy zbliżają się do apogeum, my też zostajemy doprowadzeni do czerwoności.

Penelope Douglas postawiła na umiarkowane tempo akcji, prowadzony przez nią romans rozwija się powoli, właściwie pełźnie niczym żółw, ale nie odbieram tego jako wadę. Jestem za to skłonna powiedzieć, że to jedna z największych zalet Birthdey Girl. Bohaterowie, chociaż przez cały czas czują do siebie silną miętę i magiczne przyciąganie, wybuchają namiętnością dopiero koło 300 strony. Pozwala nam to lepiej poznać ich sylwetki i zrozumieć motywy, jakie nimi kierują. Kurczę, przez tyle stron, chyba nie da się do nich nie przywiązać ;) 

Zabrakło mi rozwinięcia relacji Jordan z Colem, którego poznajemy na początku. To ciekawa postać i bardzo pragnęłam poznać ich związek przed tym, zanim zaczęło dziać się w nim gorzej. Tymczasem autorka sukcesywnie dąży do połączenia Jordan z Pikiem i to z Cola robi "tego złego". Zupełnie jakby skazała go już na starcie na porażkę. Jednocześnie wyjaśnienia dotyczące zanikania ich relacji, nie były dla mnie przekonujące i... czegoś mi zabrakło. To chłopak Jordan przez większą części powieści, a rozmów między nimi praktycznie nie ma, a co dopiero mówić o innych zbliżeniach. 

Polubiłam Birthday girl, to gorący romans, miejscami lekko przerysowany, ale wciąż wciągający i często zapierający dech w piersiach. Zmieniłabym kilka elementów, ale nadal jest to książka, którą mogę polecić. Myślę, że Birthday girl sprawi niejednej z Was mnóstwo przyjemności. 

Birthday girl - Penelope Douglas, str.470, Wydawnictwo NieZwykłe

Za możliwość przeczytania i zrecenzowania serdecznie dziękuję Wydawnictwu NieZwykłemu!

Komentarze

  1. Dobrym romansem, nigdy nie pogardzę. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie przepadam za tym gatunkiem ale może kiedyś mnie zainteresuje ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Sięgam po romanse, gdy chcę przeczytać coś lekkiego w przerwie od poważniejszych książek. Będę pamiętać o tym tytule. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam w planach, by ją nadrobić :)
    http://whothatgirl.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja rzadko sięgam po romanse, ale może może kiedyś :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Drogi czytelniku!
Skoro tu dotarłeś, to znaczy (mam nadzieję), że przeczytałeś post powyżej i wiesz co komentujesz. Będzie mi bardzo miło jeśli co do treści komentarza trochę się wysilisz, bo na każdy z nich odpowiadam. Wszelkiego rodzaju dyskusje są bardzo mile widziane. :)
Twojego bloga także odwiedzę i jeśli przypadnie mi do gustu – pozostawię po sobie ślad.
Jeśli masz do mnie jakieś pytanie, to śmiało pytaj.
Kontakt: kinga.godowska@vp.pl
Dziękuję za wszystkie komentarze!