Jesteś moim teraz

Brinkley
Dane James był synem pracownika mojego ojca.
Kiedy przeprowadziliśmy się do Shepherd's Mill moja mama miała już wizję. Wiedziała dokładnie jak powinno wyglądać moje życie, bo w swojej głowie zaplanowała je krok po kroku. Wiedziała z jakimi koleżankami powinnam się widywać. Wiedziała, którego chłopaka ojciec jest wystarczająco bogaty, żebym mogła po wyjściu za mąż wieść dostatnie życie. Wiedziała też, że nie może nie zgodzić się z Altonem, swoim mężem.
Tak zostałam rozdzielona z Danem.


Ciężko mi ogarnąć moje uczucia po przeczytaniu Jesteś moim teraz, bo zmieniały się niczym chorągiewka na wietrze:

1) Początek był marny; zbyt moralizatorski, ale w jakiś dziwny sposób nie przeszkodził mi pochłaniać tej książki dalej, a wręcz pożerać jej🤷🏻‍♀️

2) O wiele bardziej podobały mi się rozdziały z "przeszłości" Brinkley, w których bohaterka opisywała swoje dzieciństwo. Opowiadała o tym, jak to się stało, że Dane James był jedynym, który pozostał i jedynym, który ją uratował. Te rozdziały zawierały wiele górnolotnych myśli i porównań, co miejscami raziło mnie w oczy, ale zerkając chociażby na kilka słów od autorki na końcu i podziękowania - M. Leighton taki ma styl. Widać, że sama jest bardzo uczuciową osobą.

3) Fragmenty, kiedy Brinkley miała siedemnaście lat były naprawdę dobre! Wtedy też najbardziej odczuwalna była chemia między nią a chłopakiem z sąsiedztwa. W tamtym czasie nie mogłam oderwać się od książki i było mi smutno, że młodzieńczej relacji Brinkley i Dane'a poświęcono tak niewiele - większość to myśli głównej bohaterki o nim. Sam Dane jak osoba dostaje kilka scen, a ja chciałabym stanowczo więcej!

4) Potem zrobiło się mniej ciekawie, bo akcja skupiła się na teraźniejszości. Wydaje mi się, że M. Leighton trochę się zapędziła. W końcu Brinkley wraca do swojego rodzinnego miasta po kilkunastu latach, a mogła zrobić to o wiele wcześniej. Gdyby autorka skróciła ten okres, z przyjemnością dodałoby to jej historii wiarygodności.

5) Dalej, jak można się domyśleć, jest cukierkowo, ale nie zabraknie też turbulencji. Kilka momentów było naprawdę świetnych, ale ta część powieści nie wciągnęła mnie tak jak bardzo jak jej środek.

6) Zakończenie rozczarowało mnie po całości, bo autorka przepełniła czarę słodkości. I ten rozdział z punktu widzenia Celiny - cudownie byłoby, gdyby został wykasowany.


To nie jest typowa recenzja, wiem. Po prostu nie umiem inaczej opisać emocji podczas lektury. Były niczym rollercoaster - raz w górę, innym razem w dół. Ale myślę, że to dobrze, bo zapamiętam Jesteś moim teraz jako powieść o cudownej miłości, która zaczęła się w dzieciństwie i zdołała przetrwać lata. Od zawsze jest we mnie słabość do tego rodzaju historii i nic na to nie poradzę. Moralizatorsko-filozoficzny wydźwięk miejscami drażni, ale paradoksalnie - nie wiem czy Jesteś moim teraz byłoby równie dobre, gdyby zabrakło tego negatywnego spektu.

Jesteś moim teraz - M. Leighton, ok 400 str., Wydawnictwo Filia

Za udostępnienie egzemplarza recenzenckie go serdecznie dziękuję Wydawnictwu Filia!

Komentarze

  1. Bardzo zachęcająco piszesz o tej książce. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiem czy przeczytam ... Nie przepadam za takimi przesłodzonymi fabułami.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja dałabym tej książce szansę, może kiedyś uda mi się ją przeczytać 😊

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak zawsze świetnie napisana recenzja, jednak ksiązka nie w moim typie

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Drogi czytelniku!
Skoro tu dotarłeś, to znaczy (mam nadzieję), że przeczytałeś post powyżej i wiesz co komentujesz. Będzie mi bardzo miło jeśli co do treści komentarza trochę się wysilisz, bo na każdy z nich odpowiadam. Wszelkiego rodzaju dyskusje są bardzo mile widziane. :)
Twojego bloga także odwiedzę i jeśli przypadnie mi do gustu – pozostawię po sobie ślad.
Jeśli masz do mnie jakieś pytanie, to śmiało pytaj.
Kontakt: kinga.godowska@vp.pl
Dziękuję za wszystkie komentarze!