Cover girl

To miał być banalny układ.

Martyna, singielka lat 20. Platynowa blondynka, zoperowany nos, piersi, pośladki, powiększone usta i odessana tkanka tłuszczowa. Ideał. Dla sławy i pieniędzy zrobi wszystko.

Jarek, siedemdziesiątka na karku, zaliczone dwa rozwody. Na koncie, oprócz 100 milionów, seksafery i skandale. Oraz sekret, który nigdy nie miał nie ujrzeć świata dziennego.

To miało być proste. On zyskuje jej ciało, ona dostęp do jego kart kredytowych.
Do tego naszyjnik Choparda z rzędem równiutkich diamentów, torebki o wartości samochodu, okładki magazynów.

Jaka była cena? Chciała ją poznać.

Oto opis znajdujący się na skrzydełku Cover girl


Jeśli myślicie, że w środku czeka na Was szokująca i jednocześnie zachwycająca historia przemiany głównej bohaterki, wplątanej w chory układ z 50 lat starszym mężczyzną - mylicie się. 
Jeśli myślicie, że ta książka zawiera w sobie coś istotnego, prawdziwego, czy cokolwiek wartościowego - jesteście w błędzie.

Sięgając po Cover girl naprawdę oczekiwałam, że będzie to zapis ewolucji zepsutej kobiety, która z czasem uświadamia sobie pewnie rzeczy. Na przykład to, że nie wszystko da się kupić. Miałam naiwne marzenie, że Patrycja Strzałkowska wplącze spaczoną mężatkę w romans z kimś w jej wieku i będzie to dobra, mocna historia, przesiąknięta bólem i złamanymi sercami.

Nigdy tak bardzo nie pomyliłam się co do książki. Mówię to jako osoba, która na podstawie szaty graficznej jest w stanie określić o czym będzie tekst i jaka będzie atmosfera dzieła. Sprawdzone, udowodnione. Cover girl pozoruje na pustą i... jest pusta. Autorka na siłę wplata górnolotne metafory odnośnie pieniędzy, sławy i życia w ogóle, które następnie łączy z (tutaj następuję szereg gwiazdek maskujących przekleństwa i inne barwne określenia).

Wiecie, to nie chodzi nawet o to, że Cover girl jest napisana prosto, choć chciałoby się powiedzieć, że aż za prosto. Dla mnie ta powieść jest zwyczajnie obsceniczna, wulgarna i perwersyjna. Sięga po tematy jak najbardziej kontrowersyjne, jak najbardziej chore i wyuzdane, chcąc zaszokować czytelnika. Mogłoby to zadziałać, gdyby jej bohaterzy nie byli pustą zgrają marionetkowych kukiełek. W Cover girl nie ma ani jednej inteligentnej postaci, naprawdę. To okrutne, że literatura może być przesiąknięta takim zbiorem pustoty.

Śmieszne jest też to, że Patrycja Strzałkowska w prologu... zaspoilerowała całą swoją książkę. Opisała charakter dwóch najważniejszych postaci i ich układ, który postanowili zawrzeć. Fabuła książki to rozwinięcie prologu, uzupełnione oczywiście dialogami (które choć naturalne, wysokim poziomem nie grzeszą) i obscenicznymi scenkami.

Nie wiem, gdzie widziałam tę opinię, ale "erotyk też trzeba umieć napisać". To zdanie trafia w sedno! U Patrycji Strzałkowskiej ten stek połączonych ze sobą odrażających preferencji seksualnych nawet ciężko nazwać erotykiem. Oczywiście autorka wspomina o tym, że jej bohaterzy uprawiają seks, ale to wszystko rozchodzi się bez echa. I cóż, nie szokuje tak jak powinno. Pomijam już oczywiście fakt, że ten "finezyjny" fragment przytoczony na skrzydełku książki, zaraz pod opisem to właściwie jedyny, w którym język użyty przez autorkę jest zadowalający.

Przykro mi, ale nie mogłabym polecić Cover girl z czystym sumieniem. To powieść, której brakuje trzonu fabularnego i dobrego smaku. Jestem zawiedziona i rozgoryczona lekturą. Cover girl może nie być tym, czego oczekiwałam na początku, ale nic nie zwalnia jej z obowiązku zaciekawienia czytelnika. W końcu temu ma służyć literatura. Tymczasem Patrycja Strzałkowska zniechęciła mnie do swojej twórczości w najbardziej skuteczny sposób.

Cover girl - Patrycja Strzałkowska, 400str., Wydawnictwo Pascal 

Za egzemplarz oraz okazane mi zaufanie serdecznie dziękuję Wydawnictwu Pascal!

Komentarze

Prześlij komentarz

Drogi czytelniku!
Skoro tu dotarłeś, to znaczy (mam nadzieję), że przeczytałeś post powyżej i wiesz co komentujesz. Będzie mi bardzo miło jeśli co do treści komentarza trochę się wysilisz, bo na każdy z nich odpowiadam. Wszelkiego rodzaju dyskusje są bardzo mile widziane. :)
Twojego bloga także odwiedzę i jeśli przypadnie mi do gustu – pozostawię po sobie ślad.
Jeśli masz do mnie jakieś pytanie, to śmiało pytaj.
Kontakt: kinga.godowska@vp.pl
Dziękuję za wszystkie komentarze!