Jak z czegoś genialnego zrobić zwykłe czytadełko?

Poniżenie to najbardziej perwersyjna, wulgarna i brutalna książką jaką czytałam. Wszystko u Stylo Fantome było popieprzone, jej styl ociekał samodestrukcją, a relacja bohaterów to wyniszczające, toksyczne tornado. Na koniec autorka zaserwowała nam prawdziwą petardę i to właśnie przez zakończenie, które pokazuje jak bardzo upodliła i poniżyła się Tatum, mogę powiedzieć, że ta powieść to coś genialnego. 


I tego samego oczekiwałam od kontynuacji. Chciałam, żeby było tak samo mroczne i tak samo ostro. Najciemniejsza strona ludzkiej natury to fascynujący temat - zagadnienie w rodzaju "do czego człowiek jest w stanie się posunąć, by...". W tym przypadku czy Tatum będzie w stanie wybaczyć Jamesonowi całe upokorzenie i wstyd, które jej zgotował? W jej sercu w pierwszej części zamiast miłości zrodziła się nienawiść i byłam ciekawa jak autorka to rozwiąże. Jak doprowadzi do zderzenia silnych osobowości głównych bohaterów i co z tego wyniknie. 

Niestety, wychodzi taki... trochę... klops. Cała energia, negatywne emocje i pożądanie z pierwszego tomu tutaj są mocno nierówne i jakby na wyrost. Tatum na siłę próbuje być zła po czym rzuca się na Jamesona i po chwili lądują w łóżku. Autorka robi z mężczyzny zupełnie inną osobę niż był wcześniej. Nagle Jameson jest potulny i walczy o Tatum co wydaje się wręcz komiczne w porównaniu do poprzednich jego zachowań. Tak jakby wszystko do czego dążyła Stylo Fantome, postanowiła nagle unicestwić robiąc ze swoich bohaterów całkowicie innych ludzi. 

Rozstanie jako samodzielna powieść mogłoby być więcej niż dobre, ale w porównaniu z Poniżeniem wydaje się bardzo niekonsekwentną i pozbawioną ciągu przyczynowo-skutkowego kontynuacją. Nie potrafię zrozumieć Tatum, która udaję złą i rozpamiętującą przeszłość, po czym rzuca się na kochanka w szale namiętności. Postać Sandersa zaczęła mnie irytować, był jak taki pionek, który można przesunąć, gdy bohaterowie chcą pobyć ze sobą i który można przywieźć do domu, gdy akurat odpoczywają po swoich kłótniach. A Jameson? Cóż, nie uwierzę w taką przemianę.

Mam przeczucie, że seria Stylo Fantome mimo melodramatycznego zakończenia tak naprawdę zmierza do szczęśliwego happyendu. Końcówka Rozstania wydaje się być rozdmuchana do granic możliwości i nie przekonuje mnie. Czuję w kościach, że w trzecim tomie nagle wszystko się ułoży i bohaterowi z powrotem padną sobie w objęcia. W końcu ludzie się zmieniają, no nie? Nagle, o sto osiemdziesiąt stopni...

Naprawdę chciałabym, żeby Fantome przestałą kreować swoją historię jako zwykły romans a zrobiła z niej właśnie taką uzależniająco-toksyczną-destrukcyjną mieszankę emocjonalną jak to było w tomie pierwszym. W mojej wizji bohaterowie kończą osobno, niekoniecznie szczęśliwie.

Rozstanie (The Kane #2) - Stylo Fantome, 290str., Wydawnictwo NieZwykłe

Za egzemplarz oraz okazane mi zaufanie serdecznie dziękuję Wydawnictwu NieZwykłemu!



Komentarze