Pogański Pan

Tło, na którym umieściłam mój egzemplarz Pogańskiego Pana, siódmego tomu Wojen Wikingów, nie bez powodu jest takie zwykłe i... czarne. Kiedy robiłam to zdjęcie, byłam przekonana, że Bernard Cornwell w końcu zrobił coś naprawdę dobrego, czyli posunął się do czegoś, co mało który autor ma odwagę zrobić. Oczywiście, dobrze się domyślacie, jest to śmierć jednej z postaci bardzo bliskiej czytelnikowi. Przeszłam fazę depresji i jednoczesnego podziwu, by zerknąć do tomu kolejnego i sprawdzić, że po genialnym prologu, ta postać magicznie wraca do życia...


Bernard Cornwell właśnie stracił chyba ostatnią szansę, żeby zabłysnąć w moich oczach. Jego seria przypomina teraz telenowelę, a przez brak głębokich portretów literackich postaci, wykreowani przez niego Duńczycy wydają się identyczni - robią wciąż to samo po kolei i używają tych samych obelg. Zachowanie i usposobienie Uthreda, tak różne od tego, które nadał postaci w serialu Alexander Dreymon z części na część robi się dla mnie coraz bardziej odrzucające. Sam romans z Aethelflaed to jakieś nieporozumienie, dlatego cieszę się, że twórcy serialu zrezygnowali z tego wątku, a sam Uhtred, którego znamy z ekranu, zachował się zupełnie inaczej. Chociaż autor stara się przedstawić jego relacje z synami, też jakoś średnio mu to wychodzi.

Wcześniej mogliście mi zarzucić, że był serial, były książki, więc to naturalne, że porównywałam obydwie rzeczy, a jako że serial widziałam jako pierwszy - to on wypadł lepiej w moich oczach. Ale z Pogańskiego Pana nie ma jeszcze na ekranie nic, dlatego powinnam być bardziej zainteresowana wydarzeniami z powieści. Tymczasem moje odczucia są takie same, jestem taka samo zła przez wybory autora. Tak samo zirytowana postawą Uhtreda, który nie jest tym Uhredem, którym powinien być prawdziwy wojownik. Im bardziej chcę się dowiedzieć, co będzie dalej, tym bardziej jestem zawiedziona.

U Bernarda Cornwella brakuje dialogów, które pokazałyby prawdziwy charakter historii i jej bohaterów. Brakuje emocji, które powinny wywołać poszczególne sceny. I w końcu brakuje takiej żywości. Czegoś, co sprawiłoby, że ta opowieść przemówiłaby do mojego serca i została w nim. Bo jak na razie jedyne na co mam ochotę to usunięcie z pamięci pierwowzoru.

Pogański Pan - Bernard Cornwell (Wojny Wikingów #7), 411str., Wydawnictwo Otwarte

Za egzemplarz oraz okazane mi zaufanie serdecznie dziękuję Wydawnictwu Otwartemu!

Komentarze

  1. Powoli zbieram sobie tą serię i mam nadzieję, że to tylko kwestia czasu jak i ten tom do mnie trafi. Jak na razie mam 3 pierwsze.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Drogi czytelniku!
Skoro tu dotarłeś, to znaczy (mam nadzieję), że przeczytałeś post powyżej i wiesz co komentujesz. Będzie mi bardzo miło jeśli co do treści komentarza trochę się wysilisz, bo na każdy z nich odpowiadam. Wszelkiego rodzaju dyskusje są bardzo mile widziane. :)
Twojego bloga także odwiedzę i jeśli przypadnie mi do gustu – pozostawię po sobie ślad.
Jeśli masz do mnie jakieś pytanie, to śmiało pytaj.
Kontakt: kinga.godowska@vp.pl
Dziękuję za wszystkie komentarze!