Czytelnicza różnorodność

Zdecydowani czy nie?

Ostatnio zauważyłam u siebie spore niezdecydowanie względem wyboru kolejnej lektury. Bywa, że mam ochotę na fantastykę, a po stu stronach ta ochota mi przechodzi i sięgam po coś, co wywołuje w potencjalnym czytelniku strumienie spływających po policzkach łez (mnie zazwyczaj jedynie wzrusza, raczej przy książkach nie płaczę), a następnie z powodu tego, że w tej akurat chwili mój mózg nie ma ochoty przyswajać takich powieści, sięgam po coś trochę pokręconego, ale bardzo wciągającego. I gdzieś miedzy tym wszystkim odzywa się moja natura zakochana w przygodach młodego czarodzieja z blizną w kształcie błyskawicy na czole. I chyba po obejrzeniu w piątek wieczorem Księcia Półkrwi w telewizji, jej właśnie posłucham.
Z całej tej mojej paplaniny wynika, że jestem cholernie niezdecydowaną osobą, ale co poradzić... Co prawda, praktykowałam kiedyś ładne czytanie książek w odpowiedniej kolejności, czyli dopiero po doczytaniu jednej, brałam się za następną. No ale jak widać, nie wytrzymałam zbyt długo. Wiem, że takie czytelnicze-pomieszanie nie jest może najlepszym rozwiązaniem według większości z Was, ale mnie ono odpowiada i raczej w najbliższym czasie nie zamierzam z tego rezygnować.     

Zaczynam... i kończę?

Są książki, które zaczynam i odkładam po przeczytaniu zaledwie parunastu stron. Tak, wiem, tak się nie robi! Bo to źle, bo powinniśmy czytać książki do końca, i dopiero potem wolno nam się o nich wypowiedzieć, wolno sprawiedliwie ocenić! Ach... trudno nie przyznać racji, ale ja je doczytam przecież. Kiedyś. Naprawdę. Po prostu w danym momencie nie mam ochoty i nic na to nie poradzę, lepiej będzie jak wezmę się za książkę, która bardziej mnie zainteresuje.
Często też nabieram ochoty na coś strasznie młodzieżowego, typowego, dla nastolatek. Więc biorę z biblioteki na chybił trafił i po przeczytaniu paru stron uświadamiam sobie, że ja przecież takiej literatury nie lubię. Więc wtedy, jeśli już początek jest fatalny, to odkładam i czytam w Internecie negatywne recenzje, żeby się przekonać, że rzeczywiście dobrze zrobiłam. Mimo, że odczuwam coś w stylu wyrzutów sumienia - nie zamierzam się męczyć. Jednak czasami trafia się na perełki, więc warto ryzykować i doczytać do końca. Co też robić się staram, ale nie zawsze wychodzi.
Czytanie do końca dotyczy także różnego rodzaju serii i trylogii. Oczywiście, że jeśli mamy do czynienia z jakimś pokaźnym tasiemcem, to nikt nie oczekuje, że będziemy brnąć w coraz kolejne tomy, jeśli seria nie przypadła nam do gustu. Mimo iż obiecywałam sobie doczytanie takiego gniotu, jakim jest Dom nocy, to przykro mi, ale życie jest za krótkie, żeby tyle godzin z niego tak zmarnować.  
      
Lubię spróbować czegoś nowego!


Jest w moim otoczeniu parę takich osób, które za cholerę nie ruszą czegoś innego, niż tego z ich ulubionego gatunku. Możesz tłumaczyć ile wlezie i polecać taką obyczajówkę przykładowo, ale jeśli dana osoba uprze się, że czyta tylko i wyłącznie fantastykę, to już nie ma zmiłuj. Co innego, jeśli kilka obyczajówek ta osoba poznała i rzeczywiście jej się nie spodobały. Ale, kurczę, nie ograniczajmy się na jeden typ literatury i nie podchodźmy z kijem do innego, kiedy praktycznie go nie znamy (tak jak ja i kryminały, albo ja i horrory, chociaż nadal próbuję się zmobilizować). W każdym razie, zachęcam Was do próbowania czegoś nowego, przecież warto ryzykować, a nóż będziecie zachwyceni!  

Koniec

Podsumowując wszystko i tak wychodzi z tego, że czytamy jak chcemy, co chcemy, kiedy chcemy i gdzie chcemy. Na swój własny sposób. I to jest w czytaniu najpiękniejsze.  
Ja Wam tylko przedstawiłam swój własny. :) 

Komentarze

  1. mówisz o mnie o tych gatunkach? hahahahahah, nie zapomnę jak mówiłaś, że jaką książkę mi się nie podetknie, to ja mówię że to nie mój gatunek ♥♥♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no tak, trochę o tobie, ale też o innych moich znajomych. :-))
      ahahahahahah aa też to pamiętam ♥

      Usuń
  2. Ja zazwyczaj czytam tylko cztery gatunki książek: kryminały, fantasy, społeczno-obczajowe i wojenne. Czasami mnie coś natknie, żeby przeczytać książkę historyczną, biografię albo reportaż, ale rzadko się to zdarza.. Jednak lubię swoje gatunki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja przeczytałam jak na razie tylko dwie biografie i obydwie okazały się bardzo dobre (chociaż ta pierwsza lepsza), z trzecią zamierzam się niedługo zmierzyć. :) Za fantastyką kiedyś szalałam, ale teraz idzie mi już strasznie opornie. Nie wiem z czego to wynika. :>

      Usuń
  3. Rozbawiłaś mnie tym Domem Nocy ;) Zgadzam się, na taki gniot szkoda czasu, choć podobno 11 tom jest dobry ;)
    Ja też zawsze czytam książkę do końca, choć mam dwa wyjątki których nie planuję kończyć "Drzwi do piekła" Nurowskiej i "Atlas Chmur" Mitchela, nie mogę, nie mam siły, nie chcę ;)
    Każdy z nas jest inny, każdy lubi inne gatunki, ale zamykanie się na jeden z nich nie jest dobre, można się łatwo wypalić ;) Ja teraz zaczynam rzygodę z kryminałem, nie wiem czy mi się spodoba, zobaczymy.
    PS. Lubię te Twoje teksty o..., masz talent do malowania słowami ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, ale najpierw trzeba do tego 11 tomu dotrzeć. :D Poza tym wydaje mi się, że 11 tom jest dobry tylko dla osób, którym cała seria jako tako przypadła do gustu, bo nie wydaje mi się, żeby Cast napisały coś wartego uwagi. :D Nie urażając fanów, oczywiście. :>
      Tę drugą kojarzę, ale osobiście nie znam. Może to i lepiej. ;)
      Racja, po naczytaniu się zbyt dużo np: fantasy człowiekowi później ten gatunek do reszty może zbrzydnąć.
      Kryminałów mam w domciu od groma i ciut ciut, wszędzie się panoszą, a jak na razie przeczytałam tylko dwa. :)
      o... ? :o Dziękuję pięknie. ^.^

      Usuń
  4. Mimo wszystko staram się zawsze kończyć książki. No, chyba że odpadnę po pierwszym rozdziale, ale to co innego, bo dziesięć stron to nawet początek nie jest ^^ Są powieści, które czytam m i e s i ą c a m i. Np. "Ruth", "Legion", "Batalista"... Ale zawsze kończę :)) Głupio bym się czuła, zostawiając powieść doczytaną do połowy...
    Nie zamykam się nigdy na jeden gatunek i chyba spróbowałam już wszystkiego... i wszystko w jakiś pokręcony sposób mi się podoba ^^ No, z horrorami zbyt zaznajomiona nie jestem. Poza tym - prawie wszystko :)) Trzeba próbować nowych rzeczy, otwierać się na nowe gatunki. A nuż przypadnie nam do gustu. Kiedyś przez myśl by mi nie przeszło, że polubię romanse i dzieła z epoki.
    O tak, często nachodzi mnie ochota na określony typ literatury. Raz kryminał, raz obyczajówka, potem jakiś klasyk, za chwilę... książka historyczna ^^ Człowiek jest nieprzewidywalny i niezwykle niezdecydowany.
    Bardzo przyjemny post, choć nieco krótki ^^
    Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, ja Don Kichota czytam od, cóż, kwietnia i nadal nie przeczytałam. I już raczej nie skończę, nie mam do niego siły, a kiedyś byłam przekonana że nawet najgorszą książkę jestem w stanie wymęczyć do końca, widocznie się pomyliłam. :)
      Cieszę się bardzo, ale Ty tak poważnie z tym, że krótki? Przecież ja chciałam z niego jeszcze trochę wyciąć przed opublikowaniem! :D
      p.c.

      Usuń
  5. Ja doczytuję książki do końca, niewiele mam takich, przez które nie dałam rady przebrnąć. Gatunki ulubione mam, a i owszem, jednak nie zamykam się w ich obrębie, bo nawet w tym ulubionym gatunku można znaleźć gnioty. Jeśli zainteresuje mnie opis powieści, to gatunek stanowi sprawę drugorzędną. Nie lubię się ograniczać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie też nie jest ich znowu aż tak dużo, w końcu po jakimś czasie się mobilizuję i powieść doczytuję. :) Ach, opis wydawcy na okładce, ostatnio łapię się na tym, że nawet tam nie zaglądam. Po prostu jakoś intuicyjnie wiem, że dana książka jest dla mnie - i zazwyczaj dobrze trafiam. :)

      Usuń
  6. Ja też książki czasami odkładam na potem, a już szalenie uwielbiam literackie eksperymenty ;) O braku zdecydowania nic nie powiem, zdarza mi się wybierać książkę przez 2 dni :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skąd ja to znam... :) A jeszcze lepsze jest to jak kupuje nowiutką ksiazkę w księgarni i planuję się za nią zabrać od razu po powrocie do domu, bo mam na nią ogromną ochotę, a jak przychodzi co do czego, odkładam na półkę i tłumaczę sobie, ze poczekam na lepszy moment. :D

      Usuń
  7. Wiesz, że ja kończę każdą książkę, którą zaczynam i nie mogę tego nie zrobić :) Co do gatunków - wiem, że nigdy nie ruszę horrorów, to po prostu nie na moje nerwy, jestem zbyt wrażliwa, żeby czytać takie rzeczy, a na lekcjach biologii, kiedy mówiliśmy o budowie ciała człowieka, wnętrznościach było mi od razu słabo :D Do lekkich erotyków się przekonuję, choć stroniłam od nich dość długo ;)
    A z wyborem książki do czytania nie mam problemu :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, ja nie jestem zbyt wrażliwa na takie rzeczy, horror gdzie leje się krew mnie nie przeraża. Te psychologiczne są najstraszniejsze. Wiem, chociaż ich nie oglądam, ani nie czytam. :D Ale myślę, że kiedyś spróbuję. No właśnie, kiedyś. Na pewno. :)

      Usuń
  8. Ja należę do osób, które, gdy im się nie podoba początek książki to bez wyrzutów sumienia ją odkładają. Czasami tylko przekartkowuję kilka stron, ale nie lubię się męczyć nad czymś, o czym i tak szybko zapomnę. Wolę nie marnować czasu na nudne książki. Poza tym lubię próbować nowych gatunków. Chociaż w mojej kolejce "do przeczytania" i tak dominuje kryminał oraz fantastyka, to czasami skuszę się na jakiś horror czy sensację.
    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdarzyło mi się tak zrobić nie raz. Zazwyczaj gdy wypożyczałam ksiażki z biblioteki na chybił trafił albo bo podobała mi się okładka i w domu gdy zaczynałam czytać - męczyłam się strasznie już pierwszym rozdziałem, więc odkładałam. :)

      Usuń
  9. Kiedyś potrafiłam czytać po trzy książki na raz. Potem stwierdziłam, że tak być nie powinno i zmobilizowałam się, żeby skończyć jedną zanim zacznę drugą. Nawet sporą chwilę w tym postanowieniu wytrwałam, ale teraz widzę po sobie, że znowu wracam do starych nawyków.
    Odnośnie odkładania książek, zdarza mi się. Czasem, jak zacznę jakąś lekturę i mi się nie spodoba, odkładam ją na później, bo wiem, że to po prostu nie jest jej czas. Przykładowo potrafię czytać tę samą książkę pół roku później i jestem nią zachwycona, podczas gdy za pierwszym razem się przy niej męczyłam.
    A eksperymentować z gatunkami uwielbiam, chociaż typowe kryminały chyba nigdy nie będą mi bliskie :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skąd ja to znam.. :) U mnie jest tak samo, niektóre ksiazki po prostu przyszły do mnie zbyt wcześnie i trzeba z ich przeczytaniem trochę poczekać, żeby się później nimi zachwycić. :)

      Usuń
  10. Oj i ja to znam :)
    Choć ja staram się kończyć książki. Jeśli ich nie kończę, to znaczy, ze jest z nimi już bardzo źle. Do tej pory przydarzyło mi się to z dosłownie paroma książkami.

    OdpowiedzUsuń
  11. Chyba zaraziłam się tym niezdecydowaniem... Ostatnio też tak ciągle mam. :/
    A książki zawsze staram się skończyć. Choćbym miała je czytać całymi miesiącami. Chociaż było kilka wyjątków...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, spokojnie, na pewno przejdzie niedługo, pomidorku. ;* A jak nie to trzeba się przyzwyczaić do niezdecydowania tak, jak ja się już przyzwyczaiłam. :D

      Usuń
  12. O rany. Do niedawna byłam pewna, że chcę skończyć Dom Nocy, bo chociaż nienawidzę tej serii - a krytykować mogłabym ją dniami i nocami - to nie lubię pozostawiać cyklów niedoczytanych. Aczkolwiek... Nie wiem czy mam dość nerwów, by dalej brnąć w to dziadostwo. :(
    Też jestem ogromnie niezdecydowaną osóbkę i czasem wściekam się na siebie, gdy zabrałam się za jakąś powieść, a później zamiast ją skończyć, biorę kolejną i kolejną, i okazuje się, że tą pierwszą mogę skończyć po dwóch miesiącach. :/ No, ale. :)
    Co do ograniczania się do gatunków, to staram się tego nie robić i próbować tego co nieznane, ale do horrorów na razie tylko się przymierzam. :) Po prostu... strasznie boję się tej literatury. Niemniej jednak, kiedyś nadejdzie jej czas. ;)
    Pozdrawiam,
    Sherry

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moje nerwy się wyczerpały, podczas czytania czwartego tomu doszło do rękoczynu - rzucałam książką o regał. xd
      No, ale trzeba się z tym pogodzić. Urozmaicone życie książkoholika. :)
      p.c.

      Usuń
  13. Ważne, żeby to nam odpowiadał nasz sposób czytania. :) Zwykle staram się doczytywać książki do końca i nie czytać kilku na raz, choć zdarzały mi się pewne odstępstwa. Poza tym wolę nie czytać powieści, na które akurat nie mam ochoty - mogę na tym ucierpieć zarówno ja, jak i nawet naprawdę dobra książka. ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja jestem takim grzecznym i poprawnym czytelnikiem - wszystko czytam od początku do końca, zazwyczaj jedna książka na raz (chyba że mnie nagła ochota weźmie na jakiś stary i znany tytuł, ale to mi się nie zdarza zbyt często i szybko przechodzi). Mam tu na myśli pojedyncze tytuły, bo jeśli chodzi o cykle to różnie bywa, są takie, których nie kończę, przerywam gdzieś w połowie, są takie, z których rezygnuję po pierwszym tomie, a np. ostatniej części Szeptem do tej pory nie przeczytałam, bo kompletnie nie mam na nią ochoty. Kiedyś przeczytam, ale na razie mam lepsze pozycje na głowie ;)
    Cóż, u mnie też ciężko ze zdecydowaniem, ale mi się tak ochota nie zmienia i z reguły, jak chcę jakąś książkę przeczytać, to mi się to utrzymuje, aż przeczytam ;d Mam zawsze stosik, ładnie i po kolei go sobie czytam od tych, które leżą najdłużej do tych najnowszych, chyba że się biblioteka upomni, tylko wtedy zmieniam kolejność, naprawdę xd I w sumie dobrze mi z tym, nie ma co wariować, każda prędzej czy później i tak zostanie przeczytana :)
    Taki fajny, przyjemny pościk, miło się czytało ;)

    Pozdrawiam! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szeptem, nawet dobrze wspominam, ale to tylko ze względu na okładki. Środek już taki zachwycający jak one nie był, niestety. Finale polecam jak będziesz miała ochotę na coś boleśnie przeciętnego ;)
      Oo, u mnie jest tak, że jak mam ochotę na książkę X to szukam jej wszędzie, aż w końcu kupię i odłożę na półkę, niech sobie czeka. xd
      Wysyłam uśmiechy. :) :) :)
      i pozdrawiam cieplutko..o.

      Usuń

Prześlij komentarz

Drogi czytelniku!
Skoro tu dotarłeś, to znaczy (mam nadzieję), że przeczytałeś post powyżej i wiesz co komentujesz. Będzie mi bardzo miło jeśli co do treści komentarza trochę się wysilisz, bo na każdy z nich odpowiadam. Wszelkiego rodzaju dyskusje są bardzo mile widziane. :)
Twojego bloga także odwiedzę i jeśli przypadnie mi do gustu – pozostawię po sobie ślad.
Jeśli masz do mnie jakieś pytanie, to śmiało pytaj.
Kontakt: kinga.godowska@vp.pl
Dziękuję za wszystkie komentarze!